W październiku ubiegłego roku Frosti Jonsson przypomniał o sobie wydając nową płytę. Píanó í þokunni to powrót do korzeni, artysta postanowił bowiem odświeżyć swoje związki z fortepianem, który całe lata temu porzucił dla muzyki elektronicznej. W efekcie dostajemy piękny elektroniczny album, nieśmiało i delikatnie wychodzący poza ramy dotychczasowej twórczości Bistro Boy. Polecam nie tylko fanom dźwięków z wytwórni Möller Records.
Punktem wyjścia i kluczem do najnowszego albumu Frostiego Jonssona było pianino. Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi artysty i tytułu, jaki nadał płycie (Pianino we mgle). Jeśli jednak włączycie Píanó í þokunni w nadziei wysłuchania neoklasycznych kompozycji, to srogo się zawiedziecie. Artysta nie zmienił bliskiego sobie, muzycznego stylu, nie nagrał przełomowego dzieła wyznaczającego nowy kierunek swojej twórczości, nie usiadł do pianina z kubkiem gorącej kawy, papierem nutowym i ołówkiem. To źle? Wcale nie! Bistro Boy to jedna z kluczowych postaci wytwórni Möller Records, śmiem nawet twierdzić, że to mistrz gatunku. Jak nikt potrafi stworzyć wyjątkowy klimat w swoim elektronicznym świecie. Szukając inspiracji Frosti wrócił do dawnych czasów, kiedy zaczynał swoją przygodę z muzyką, do fascynacji instrumentami klawiszowymi, pianinem. Przypomniał sobie lata, kiedy studiował w grę na fortepianie, odświeżył ten związek i poszedł jego tropem.
Píanó í þokunni to album brzmiący bardzo miękko i soczyście, tętniący basowym pulsem, nienarzucającą się perkusją i delikatną warstwą elektronicznych barw. Świat ambientu, to miejsce w którym Bistro Boy czuje się najlepiej. Wydaje mi się jednak, że jego najnowsza płyta jest delikatnym wyjściem poza ramy, w których poruszał się na ostatnich płytach. Powrót do muzycznych źródeł okazał się zatem krokiem naprzód. Jest w tym pewna analogia do twórczości Kiasmos – tym razem jednak połączenie warsztatu klasycznego z miłością do elektroniki odbywa się za sprawą jednej osoby. To tylko podkreśla muzyczny geniusz Bistro Boya, a utwory takie jak Heimferð i tytułowy Píanó í þokunni (tak przy okazji, to m.in. w tych utworach Frosti rzeczywiście wykorzystuje fortepian) są dla mnie kompozycjami godnymi najwyższego uznania.
Płycie towarzyszy też klip video do utworu Ljósbrot, w którym (podobnie jak w Píanó í þokunni) na wioloczneli zagrała Eir ÓIafsdóttir.