Wielkimi krokami zbliża się Iceland Airwaves. Festiwal ten budzi we mnie automatyczne skojarzenia z amerykańską rozgłośnią radiową KEXP. Co takiego przyciągnęło ostatnio moją uwagę do studia w Seattle? Piosenką dnia w poniedziałek okazał się utwór Leyndarmál Ásgeira Traustiego z niedawno wydanej debiutanckiej solowej płyty Dýrð í dauðaþögn.
KEXP nie od dziś wspiera islandzką scenę muzyczną, wyławia perełki i propaguje je wśród amerykańskich słuchaczy. W październiku wybór padł na wschodzącą gwiazdę – Ásgeira Traustiego. Ten dwudziestolatek może nie udał się tą samą ścieżką, co jego ojciec – poeta – albo brat (gitarzysta i wokalista zespołu Hjálmar), ale postanowił zapisać się nieco inaczej w pamięci. Jako nastolatek uprawiał rzut oszczepem, lecz zarzucił to na rzecz gitary klasycznej. Jak się okazało – z powodzeniem. Płyta Dýrð í dauðaþögn święci triumfy na Islandii. Jest na niej wyczuwalny Bon Iver, odrobina Jamesa Blake’a, a wszystko to skondensowane w islandzkich tekstach, napisanych głównie przez ojca Ásgeira, ale także w kilku przypadkach przez przyjaciela z dzieciństwa – Júlíusa Róbertssona, a także samego muzyka.
Jak dotąd płytę dostać można jedynie w Islandii bądź online. Istnieje szansa, że album otrzyma drugie, może nawet jeszcze wspanialsze życie wraz z angielską wersją językową. Przekładu podjąć się chce amerykański singer-songwriter John Grant. Nie będzie to jednak stricte tłumaczenie z islandzkiego, a raczej interpretacja utworów.
Już –nasty raz w Ameryce, lecz po raz pierwszy z solowym projektem – Ásgeir Trausti i jego cały występ dla KEXP.