Zastanawialiście się kiedyś jak mogłoby wyglądać spotkanie młodego polskiego songwritera z artystką z Islandii? On – Peter John Birch, pochodzący z Wołowa brodaty młodzian z gitarą, ona – Halla Nordfjord, niewysoka, długowłosa blondynka o delikatnym głosie. Połączył ich muzyczny klimat amerykańskiego folku rodem z dalekiego Południa USA. Zaskoczenie? Nie, jeśli dodam, że spotkali się na najnowszym albumie Petera – „When The Sun’s Risin’ Over The Town”, a Halla nie jest jedynym gościem, który pojawia się na tej płycie.
Na początek winien jestem krótkie wyjaśnienie. Nie jest tajemnicą, że Peter J. Birch to nasz rodak, a jego album nagrany został w Perlazza Studio w Wielkopolsce. Dlaczego zatem piszę o nim na „islandzkiej”? Pierwszy z powodów przytoczyłem we wstępie – islandzcy artyści rzadko, jeśli w ogóle pojawiają się na polskich albumach. Tymczasem w jednym z utworów na „When The Sun’s Risin’ Over The Town” gościnnie wystąpiła islandzka songwriterka Halla Nordfjord. Na tym jednak nie koniec. Peter J. Birch od lat przemierza Polskę wzdłuż i wszerz koncertując. Wielokrotnie występował na jednej scenie nie tylko z Hallą, ale także z innymi Islandczykami – ET Tumasonem, czy Snorrim Helgasonem.
Muzycznych inspiracji Petera nie znajdziecie jednak na polach lawy i wśród gejzerów. Wręcz przeciwnie, zamiast chłodnej bryzy, maskonurów i wulkanów poczujecie upalny klimat południowych stanów USA. Choć na płycie znajduje się 11 kawałków, to dla mnie wyraźnie dzieli się ona na dwie części, różniące się od siebie emocjami i nastrojem. Pierwsza – zdecydowanie żywsza i weselsza rozpoczyna się bardzo dobrym „Too Far from Train”. Chwilę później odbiegający nieco od klimatu całej płyty (nie tylko za sprawą syntezatorów) utwór „Nine Horses”. W pierwszej części moją uwagę zwrócił też „Countryman”. Przyznam jednak, że bardziej spodobała mi się druga część płyty. Otwiera ją utwór „Poetrees from Alaska” z gościnnym udziałem Magdaleny Nowety, wokalistki Let The Boy Decide i Oh Ohio. Wraz z kolejnym – „Lavender” są według mnie kulminacyjnym punktem całego albumu. Tylko na chwilę Peter wyłamuje się z delikatnego klimatu dwóch poprzednich utworów za sprawą „Dance With Me”, ale już za moment wyjątkowa ballada… Coś czego nie mogą przegapić fani „islandzkiej” – „Wonderful Ballad Of Love” z udziałem Halli Nordfjord (wciąż czekamy na jej solowy, pełny album!). Na zakończenie jeszcze jedna perełka – „Magic Love”, w którym znów słyszymy fantastyczny wokal Magdy Nowety.
Oprócz wokalistek, w nagraniu płyty uczestniczyli także zaproszeni muzycy – Leszek Laskowski (gitara pedal steel), Mariusz Szypura (Silver Rocket, syntezatory), Przemysław „Perła” Wejmann (Acid Drinkers, gitara basowa). Ostatnie słowo należało jednak do Piotrka, który (na co dzień występujący jedynie z gitarą) sam zagrał na perkusji, gitarze akustycznej, klawiszach i tamburynie. Album został wydany nakładem Borówka Music.
Pomyślałem, że premiera albumu Petera J. Bircha i jego trasa koncertowa są dobrym pretekstem, żeby zapytać go m.in. o islandzkich przyjaciół…
Bartek: Witaj Piotrze! Jak się miewasz?
Peter J. Birch: Witam. W porządku. Zima za oknem więc nastrój dość ponury, ale w tym okresie to u mnie standard.
Bartek: Ostatnio intensywnie koncertujesz i promujesz nowy album, ruszyła Twoja strona internetowa, sporo recenzji pojawiło się w polskiej prasie i w Internecie. Jak ludzie odbierają „When The Sun’s Risin’ Over The Town”?
Peter J. Birch: Jestem bardzo miło zaskoczony. Obawiałem się odbioru tej płyty z racji tego iż moja EP „In My Island” była zaaranżowana tylko na gitarę i wokal. Jednakże widać, że ludzie docenili pracę; moją i przyjaciół, którzy brali udział w nagraniach. Na razie pojawiają się bardzo pozytywnie opinie, ale jeśli mam powiedzieć coś więcej to cóż… Ciężko mi o tym mówić. W końcu chodzi o „ich” spojrzenie, a takowe każdy ma inne.
Bartek: Domyślasz się pewnie, że naszych czytelników szczególnie interesuje islandzki wątek, pojawiający się na Twojej płycie. Muszę zapytać o udział Halli w utworze „Wonderful Ballad Of Love”. Dlaczego właśnie ona i dlaczego właśnie ten utwór?
Peter J. Birch: Z racji tego iż Halla jest jednym z artystów z którymi koncertowałem jednocześnie bardzo mi bliskim muzycznie. Kiedy planowałem, żeby pojawiła się harmonia wokalna w „Wonderful Ballad…” uznałem, że Halla jest najlepszą kandydatką gdyż w pełni czuje ten klimat. Myślę, że się nie myliłem, a dzięki Niej efekt końcowy jest z pewnością bogatszy.
Bartek: Nie jesteś Islandczykiem, nie nagrywasz na Islandii, a jednak jesteś dobrze znany fanom islandzkiej muzyki w Polsce. Często koncertujesz z muzykami z Wyspy, ET Tumasonem czy Snorrim Helgasonem. Przyjaźnicie się? Macie jakieś wspólne inspiracje?
Peter J. Birch: Zgadza się. Wynika to głównie z racji tego iż mój „opiekun” i zaraz menadżer – Bartek „Borówka” Borowicz jest zakochany w Islandii, a także tamtejszej muzyce. Zaczął sprowadzać muzyków z wyspy do Polski, a mnie zabrał na kolejne trasy lub ich części. Każde z tych tourne miało swój osobny klimat. Z ET była to moja pierwsza trasa, więc w pewien sposób wyjątkowa. Ze Snorrim też bardzo miło się grało, gdyż również jego muzyka bardzo mi się podoba. No i najlepiej chyba w tym zestawieniu grało mi się z Hallą – to chyba dlatego, że już troszkę się lepiej poznaliśmy i bardzo skumplowaliśmy.
Bartek: Słuchając Twojego albumu odnoszę wrażenie, że składa się z dwóch części. Pierwsza z nich mocno nawiązuje do stylistyki amerykańskiego folku, druga jest spokojniejsza, klimatyczna, pojawiają się kobiece wokale. W której z nich bardziej się odnajdujesz?
Peter J. Birch: W obu czuję się równie dobrze. Inaczej pewnie nie było by takich kompozycji na płycie. Chciałem odpowiednio wyważyć klimat, tak żeby każdy znalazł coś dla siebie. Poza tym to też odzwierciedla mnie, moje podejście, charakter, że czasem mam ochotę się pobawić, poszaleć, a czasem usiąść spokojnie, oderwać się, najlepiej w ogóle odizolować od wszystkiego. I jeśli ktoś tak czuje słuchając tej płyty, to oznaczy, że się sprawdza.
Bartek: Na scenie funkcjonujesz już od dawna, wcześniej wydałeś własną EPkę, ale dopiero teraz udało Ci się nagrać pełny album. Trudno zaistnieć na muzycznym rynku wydawniczym młodemu polskiemu songwriterowi?
Peter J. Birch: Nie jest łatwo. Wiąże się to z wieloma różnymi aspektami, nieustannym graniem, pracą nad samym sobą, doskonaleniem siebie jako artysty. Część z tych rzeczy przychodzi mi łatwiej, inne z wielkim trudem. Jednakże jestem wielkim szczęściarzem, gdyż otaczam się ludźmi, którzy zawsze mi pomagają i na których mogę liczyć, a to jest równie istotne w osiąganiu sukcesów. Podążam swoją drogą i mam nadzieję, że z kolejnym krokiem będzie progres. A każdy pozytywny oddźwięk dotyczący płyty czy mojej twórczości sprawia, że zmierzam chyba w dobrym kierunku.
Na oficjalnej stronie artysty dowiecie się więcej na temat samego Petera J. Bircha, jego albumu, znajdziecie też informacje o trasie koncertowej, która właśnie trwa – http://www.peterjohnbirch.com/