W sobotę minęła 3. rocznica śmierci farerskiego artysty – muzyka, kompozytora, songwritera, a także prezentera radiowego – Rasmusa Rasmussena. Urodził się 14 czerwca 1981 r. Nagrywał i wydawał własne płyty, grał też w kilku innych projektach i zespołach.
Historię Rasmusa łatwo znaleźć w internecie, bo opowiadały o niej media na całym świecie. Według tych informacji, w 2006 roku, krótko po tym, jak pochodzący z Tórshavn artysta otwarcie przyznał, że jest gejem, z tego właśnie powodu został napadnięty i pobity przez grupę kilku osób. Trafił do szpitala, a w konsekwencji przeszedł załamanie nerwowe i popadł w depresję, z którą nigdy się nie uporał. W 2012 roku odebrał sobie życie.
Na bandcampie dostępnych jest pięć albumów Rasmussena. Nie ma tam ostatniego – „Náttúran sigrar” – wydanego we wrześniu 2012 roku, tuż przed jego śmiercią. Muzyka, którą tworzył pod własnym nazwiskiem miała dwa, kompletnie różne oblicza. Z jednej strony to spokojne, melodyjne, refleksyjne, gitarowe dźwięki, ocierające się o klimaty post-rocka – np. świetna, nagrywana w Danii i na Wyspach Owczych płyta „Poems In Sound” (muzyka z tego albumu została też wykorzystana w sztuce teatralnej).
Są jednak również nagrania pełne niepokoju i mroku. Jak album „Blágrøna ljósmyrkrið” (niebiesko-zielony jasno-ciemny). Pojawiają się tam skrzypce, wiolonczela, a Rasmus gra nawet na harfie. Kolejne utwory budują napięcie i prowadzą do ostatniego, który jest kwintesencją płyty – „Havsins yndi og kraft” (potęga i piękno oceanu).
Muzykę Rasmusa Rasmussena znajdziecie na bandcampie:
http://rasmusrasmussen.bandcamp.com/music