W przyszłą niedzielę w warszawskiej Hydrozagadce zagra Agent Fresco. To pierwszy koncert grupy w naszym kraju. Przy okazji tego wydarzenia mamy dla Was polskie tłumaczenie wywiadu Marka Ollarda z gitarzystą Agent Fresco, Þórarinnem Guðnasonem. Rozmowa została przeprowadzona przed tegorocznym Iceland Airwaves. Oryginalną, angielską wersję rozmowy znajdziecie na blogu IceBlah.
Mark Ollard: Cześć Tóti, miło z Tobą rozmawiać! Gdzie teraz jesteś i co porabiasz?
Þórarinn Guðnason: Jesteśmy w Reykjaviku i przygotowujemy się do europejskiej trasy, zaplanowanej na listopad i grudzień. Szykujemy się też do Iceland Airwaves. Robimy akustyczny set pierwszy raz od długiego czasu, taki z kwartetem smyczkowym, więc pracujemy nad aranżacją akustycznych wersji utworów z Destrier.
Mark: Wasza nowa płyta 'Destrier’ zbiera fantastyczne recenzje. Uważasz, że to jak dotychczas wasz najlepszy album?
ÞG: To dopiero nasz drugi album i oczywiście jesteśmy z niego bardzo dumni. Jego powstanie trwało o wiele dłużej niż zakładaliśmy, ale nie moglibyśmy cieszyć się bardziej z końcowego efektu. Więc tak, to jak na razie nasz najlepszy album!
Mark: Co możesz powiedzieć o utworze 'Wait For Me’? To mój ulubiony kawałek.
ÞG: „Wait For Me” powstał w moim starym mieszkaniu. Miałem trochę zepsutych talerzy i innych części perkusji. Zbierałem je od jakiegoś czasu i pomyślałem sobie, że najwyższa pora to wszystko wykorzystać. Stworzyłem więc całą partię perkusji w mojej sypialni. Zarejestrowałem ją na starym urządzeniu, takim na taśmę i w tej formie trafiła na płytę. Czasem bardzo trudno jest odtworzyć coś, co się wydarzyło podczas pisania. Ale całe piękno współczesnego nagrywania tkwi w tym, że dziś możesz to uchwycić w akceptowalnej jakości. A co do tekstów, Arnór pisze o swojej przeprowadzce na Islandię i spotkaniach z ludźmi, żyjącymi w Danii, w miejscu, w którym dorastał.
Mark: A macie swój ulubiony utwór do grania na żywo?
ÞG: To akurat zmienia się bardzo często. Nowy utwór musimy zagrać na żywo wcześniej jakieś 10 razy, żeby poczuć się w nim bardziej komfortowo i tak jest z każdą inną piosenką. Mój ulubiony utwór do grania na żywo w tej chwili to „Howls”. Bardzo energetyczny, dla mnie jeden z najlepszych na Destrier.
Mark: Jak wypadł koncert z okazji wydania płyty w Harpie? Wyglądało to niesamowicie.
ÞG: Tak, to było niesamowite. Nigdy nie włożyłem tyle czasu i wysiłku w przygotowania do koncertu i byłem nerwowo wyczerpany przed występem. Ale rezultat był wspaniały. Mieliśmy na scenie mnóstwo ludzi, którzy z nami grali – w sumie 15 osób, włączając kwartet smyczkowy i sekcję dętą. Chcieliśmy mieć pewność, że odtworzymy wszystkie aspekty „Destrier”. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się zorganizować podobne przedsięwzięcie poza Islandią.
Mark: O ile wiem, zagracie trzy koncerty na tegorocznym Iceland Airwaves, każdy pewnie będzie zupełnie inny. Pierwszej nocy Harpa, potem gracie w kościele i w niedzielę w nocy koncert poza miastem. Cieszycie się z możliwości zagrania trzech różnych koncertów?
ÞG: Tak, bardzo. To będą, jak powiedziałeś – zupełnie inne koncerty. Podchodzimy do nich też nieco inaczej, ale więcej nie mogę teraz zdradzić.
Mark: Ostatnie pytanie. Masz jakieś rady dla tych, którzy uczestniczą w Airwaves lub odwiedzają Islandię pierwszy raz?
ÞG: Zróbcie sobie plan, przygotujcie się, ale nie za bardzo. Moje najlepsze wspomnienia z Iceland Airwaves to kameralne miejsca, takie, które odkrywasz słysząc, że coś się dzieje w pobliżu i podążasz za dźwiękiem. Turyści, których spotykam, zazwyczaj wiedzą o Islandii więcej niż ja sam, co jest trochę kłopotliwe. Więc nie liczcie na mnie, ale idźcie popływać, mamy najlepsze baseny!
Wywiad pochodzi z bloga iceblah.typepad.com Marka Ollarda. Polskie tłumaczenie, za zgodą autora.