Floodgates – tak zatytułowana jest nowa płyta Ninnosh, artystki pochodzącej z Australii, a mieszkającej obecnie w Szwecji. To album pełen napięcia i dźwiękowych eksperymentów. Mroczny, mocny, klimatyczny. Floodgates nie jest płytą łatwą w odbiorze. Pełna jest brzmieniowych filtrów, niemal każdy jej element jest w jakiś sposób zniekształcony, rozmyty, przesterowany czy zwielokrotniony. To przepełniona emocjami bardzo osobista opowieść artystki, dla której tworzenie muzyki i rzeźbienie dźwięków to swoiste katharsis.
Ninoosh to Anya Trybala, mająca polskie korzenie artystka urodzona w Australii (dokąd wyemigrowali jej rodzice), a mieszkająca w Malmö. Kieruje założoną przez siebie wytwórnią Synth Babes, skupiającą się na eksperymentalnej muzyce elektronicznej, tworzonej przez kobiety. Synth Babes to także rodzaj feministycznego kolektywu, międzynarodowej sieci, której celem jest integracja przemysłu muzycznego. Jej nowy album zatytułowany jest Floodgates ukazał się 25 października.
Zwiastunem tej gęstej, niemal industrialnej atmosfery nowego albumu Ninoosh jest otwierający całość – To Play. Dla mnie to rodzaj intra, filtra między światem zewnętrznym, od którego odcinam się włączając album Ninoosh. Z kolejnymi utworami artystka podtrzymuje industrialną – mroczną narrację, ale wzbogaca ją nowymi elementami, jak choćby Voice X – utwór, który promował album, czy Palms z kompletnie innym tempem i pozornie tylko lżejszym, melodyjnym brzmieniem. Instrumentalne – eksperymentalne utwory (jak Pull Me Out) ustępują jednak miejsca transowym beatom. Od Aha, przez Don’t Look Down tempo przyspiesza, staje się mocniejsze, podbite solidną ścianą basu. To punkt kulminacyjny Floodgates, szybszy puls, klubowa – choć wciąż przecież mroczna atmosfera podkręca się do granic. Chwilę oddechu przynosi That Sinking Feeling, utwór w wersji opracowanej przez Loljud (artystkę z wytwórni Synth Babes). Choć brzmieniowo zdecydowanie lżejszy i pozbawiony mrocznych pierwiastków utrzymuje jednak transowy rytm albumu. To jednak tylko krótkie wytchnienie, bo wraz z Rage atmosfera znów się zagęszcza, a Ninoosh uderza jeszcze mocniej, ścianą dźwięków i głosów. Wraca surowe, industrialne brzmienie, a w Setting The Fires tempo znów wzrasta. Płytę kończą Football (Sod Off Rework), utwór mglisty, o zupełnie innym, specyficznym, surowym klimacie i przesterowanym brzmieniu. Floodgates zamyka Just Love, będący powrotem do brzmienia pełnego efektów, mocnych, futurystycznych wręcz, osadzonych na przesterowanych wokalizach Ninoosh.
Floodgates nie jest płytą łatwą w odbiorze. To album pełen napięcia i dźwiękowych eksperymentów. Mroczny, mocny, klimatyczny. Te eksperymentalne (dźwiękowe i wokalne) warstwy towarzyszą mu w zasadzie od samego początku, nasilając bądź zmniejszając swoje natężenie wraz z kolejnymi utworami. Płyta brzmi bardzo industrialnie, niejednokrotnie uderza ścianą dźwięku (i warstw), przyspieszając tempo i wpadając w niemal transowy, klubowy rytm. Floodgates pełna jest brzmieniowych filtrów, niemal każdy jej element jest w jakiś sposób zniekształcony, rozmyty, przesterowany czy zwielokrotniony – nadaje jej to bardzo specyficznego klimatu, mrocznego i pełnego napięcia.
Album Ninoosh przepełniony jest emocjami, przepuszczonymi przez elektroniczne, muzyczne filtry. To płyta wymagająca, przeznaczona dla tych, którym nie obce są dźwiękowe eksperymenty. Nie jest to płyta dla miłośników elektroniki klubowej, w jej tanecznej, melodyjnej odsłonie. Zdecydowanie bardziej wpasuje się w surowe, industrialne wnętrza, a chyba zdecydowanie najlepiej zabrzmi połączenie muzyki Ninoosh z performancem, albo artystycznymi, mrocznymi instalacjami. Utwory na Floodgates mają dość otwartą formułę, zbliżoną do elektronicznej improwizacji – bez prostych podziałów na zwrotki i refreny. Bo w istocie to bardzo osobista opowieść Ninoosh. Palms to przecież nowa wersja utworu, który Anya nagrała jeszcze w Australii, po śmierci swojej babci. Z kolei w Pull Me Out (który wraz z klipem prezentowaliśmy tutaj), artystka opowiada o doświadczeniach związanych z chorobą dwubiegunową, na którą cierpi. Tworzenie muzyki, rzeźbienie dźwięków, to dla niej katharsis. Tak też odbieram ten album i jego treść.