Rivers and Poems jest efektem współpracy Frostiego Jonssona, znanego jako Bistro Boy i Nobuto Suda, japońskiego muzyka, tworzącego dźwięki z gatunku ambient/drone. Zawierająca pięć utworów płytka została wydana nakładem Möller Records na początku 2015 roku w wersji cyfrowej i na limitowanym krążku CD.
Wbrew tytułowi na płycie nie znajdziemy wierszy, w ogóle nie znajdziemy żadnych tekstów. Idea artystów była nieco inna. Chodziło o połączenie melodii i perkusji z warstwą krajobrazów dźwiękowych, niczym wierszy utkanych z dźwięków i łączących się w jeden nurt przypominający rzekę… Do natury odnoszą się (i nią inspirowane są) również tytuły poszczególnych utworów – islandzko-japoński duet przeprowadza nas kolejno przez grzmoty piorunów, pokazuje błękit nieba, siada z nami nad rzeką, szuka wierszy wśród ziaren piasku, by ostatecznie dotrzeć do nieskażonych ludzką stopą krajobrazów lodowcowych. Całości towarzyszy też bardzo graficzne, świetne zdjęcie autorstwa Frostiego, które znalazło się na okładce albumu. Tyle z zewnątrz. A co w środku?
Wydawca albumu – Möller Records specjalizuje się w muzyce elektronicznej, a Bistro Boy jest jedną ze sztandarowych postaci w tej załodze. Rivers and Poems doskonale wpisuje się więc w główny nurt wytwórni Árniego Grétara. Flumine – pierwszy z utworów na EPce jest delikatnym wprowadzeniem w klimat. Otwiera ambientową przestrzeń, uspokaja, wycisza, sprzyja skupieniu. Delikatny plusk wody – źródło, początek. Blue sky so beautiful to z kolei przebudzenie. Do ambientowej warstwy dołączają dźwięki perkusji, lekkie i jednostajne. Nie doszukacie się tutaj mrocznej aury, prędzej poczujecie emanującą z utworu radość. Pojawiają się też ludzkie głosy, wokalizy, stanowiące jednak bardziej element krajobrazu dźwiękowego niż typowy wokal. Punktem przełomowym albumu jest trzeci w kolejności utwór – River never ends. To błyszcząca perełka, oparta na jednym (pięknym), zapętlonym motywie. Mimo niespiesznego tempa wybijanego przez przesterowane dźwięki perkusji utwór ma swoją dramaturgię. Ludzkie głosy znów są gdzieś w tle, a tytułowa rzeka mogłaby płynąć dłużej niż 5 minut. Równie dobrze brzmi Poems in the sand, choć jego struktura jest trochę bardziej rozbudowana. Lekkie brzmienie klawiszy i werbel przypominający przesypywany piasek nadają całości przestrzeni i oddechu. Zupełnie inaczej niż w Glacier, za sprawą którego wracamy do ambientu. Pozbawiony melodii utwór charakteryzuje strukturalne zagęszczenie. Warstwy przenikają się i komplikują, budując napięcie i tajemnicę…
Słuchając poprzednich, solowych dokonań Bistro Boy i Nobuto Suda łatwo odgadnąć jak podzielili role we wspólnym projekcie. Pochodzącemu z Kyoto muzykowi Rivers and poems zawdzięcza pierwiastek ambientu, ale też całość dźwiękowych pejzaży, soundscape’owe tło utworów i zagęszczenie warstw. Z kolei Bistro Boy, nazywany dobrym duchem Möller Records wprowadza do poszczególnych kompozycji lekką, przestrzenną elektronikę i wyczuwalną radość. Dominujący wpływ na ostateczne brzmienie całości albumu ma jednak Frosti Jonsson (on zajął się też miksowaniem płyty). Trochę szkoda, że Nobuto Suda nie zaznaczył mocniej swojej obecności, bo album mógł być jeszcze ciekawszy.
Bistro Boy & Nobuto Suda – Rivers and Poems
1. Flumine 01:56
2. Blue sky so beautiful 05:25
3. River never ends 05:00
4. Poems in the sand 05:02
5. Glacier 07:05