CeaseTone – Two Strangers

CeaseTone

Ostatnimi czasy rzadko zdarza mi się recenzować albumy, ale słuchając czegoś zaskakującego brzmieniem i zupełnie świeżego z islandzkiej półki, muszę się podzielić radosną nowiną. Długo oczekiwana ambitna debiutancka płyta młodego zespołu CeaseTone ukazała się koncem maja 2016 roku. Kiedy ostatnio słuchaliście czegoś nowego z pogranicza electronic pop i indie rock? Mam dla Was propozycję nie do odrzucenia: załóżcie słuchawki bądź podkręćcie muzykę głośniej – Two Strangers z 10 utworami zabierze Was na niezłą wycieczkę.

CeaseTone

Ten młody zespół to jeden z przykładów, dla których uwielbiam obserwować islandzką scenę muzyczną. Przed trzema laty, w 2013 roku, artystyczny szef tego projektu Hafsteinn Þráinnson wystąpił w corocznym konkursie młodych talentów Músíktilraunir ze swoim wówczas solowym projektem pod tą samą nazwą. Hafsteinn wykonał wtedy folkowe piosenki. Zabłysnął swoją techniką gry, zgarniając tytuł najlepszego gitarzysty przeglądu. Niedługo potem usłyszałam jego głos pierwszy raz w radiu – zapisał się w pamięci. Projekt przeobraził się w pełnowymiarowy zespół w składzie: Hafsteinn Þráinnson (gitara, syntezatory, wokal), mistrzowska Sólrun Mjöll Kjartansdóttir (perkusja), Steinar Karlsson (bas) oraz Jökull Brynjarsson (syntezatory, pianino, sampler). Wspólnymi siłami na żywo ta ekipa prezentuje pełnię wigoru i miłości do grania muzyki.

Zaczyna się niewinnie. Otwierający utwór o tytule Two Roads swym cichym wprowadzeniem oraz zamglonym dźwiękiem elektroniki pakuje nas w chybotliwą kolejkę jadącą przez ciemny tunel. Rozpędza się, każąc zapomnieć o hamulcach. Rozpoczyna się soniczna podróż przez krajobraz dźwięków, które oferuje ten album, urzekające gitarowe frazy pojawiające się z oddali, podkręcane pozornie kruchym wokalem Hafsteinna. Do akcji wkraczają syntezatory o monumentalnym brzmieniu. Powitajcie CeaseTone.

Nie sposób się tu znudzić jednostajnością, bowiem ścieżka wytyczona przez młodych muzyków jest bujna, różnorodna i ciekawa. Zespół lubuje się w nagłych zmianach dynamiki i nastroju. Ten album to umiejętny mariaż folku, elektronicznego popu i indie rocka. Delikatne i subtelne akustyczne melodie zwinnie obracają się w kompozycje okraszone hojnie elektroniką, co słychać dobrze w takich utworach jak choćby Full Circle czy The Bright Side. Muzycy potrafią zaskoczyć także nieoczekiwanym zwrotem w kierunku gitarowych eksplozji. Tak, CeaseTone sypie chwytliwymi riffami z rękawa i swoim atmosferycznym indie rockiem z łatwością podbiłyby stacje radiowe poza Islandią. Ale te nagłe zmiany dynamiki to także rozleniwiające początki, które z Nienacka potrafią przywalić potężnie brzmiącymi bębnami, a także puścić słuchacza z wyrzutni rakietowej przez hymniczne wyżyny jak w Ain’t Sleeping Alright.

CeaseTone

Na albumie poza piosenkami znajduje się także jeden utwór instrumentalny, który w zaledwie półtorej radosnej minuty zgrabnie rozdziela historię Two Strangers na połowy. Przypomina mi to, co urzekło mnie najbardziej w folkowych korzeniach CeaseTone.

Druga połowa albumu rozpoczyna się nieco mroczniej. Nadciągają ciemniejsze dni (Dark Days), a dźwięk miejscami rozlewa się podniośle ze smyczkami i głosami w tle na tę dolinę przed nami, innym razem znów powracając do wąskiego koryta prowadzonego wyciszoną gitarą. Nie dajmy się jednak zwieść złudzeniu. Tu już nie jest tak niewinnie. Różnorodność, wielowarstwowość, zmienność, a wszystko to scala się gładko w jedną całość, budując imponujący roziskrzony obraz muzyczny. Swoją intensywności Lo-Fi zapiera dech w piersiach. Muzyczna zawierucha brzmi dokładnie tak, jakbyśmy spojrzeli poza krawędz, do której wzywa nas HafsteinnSo let’s walk to the edge and we’ll fall down when there’s nothing left to be found out here.

Ale życie nauczyło mnie, że w przepaści się nie spada. Nad nimi się leci. I tak też jest w przypadku CeaseTone i kolejnej piosenki na płycie – Humble History Song. W tym utworze jest tyle detali, że za każdym razem odkrywam coś nowego i jakiś inny dźwięk przykuwa moją uwagę. Wszystko nieustannie się zmienia – nastrój, dynamika, instrumentarium, które wyrywa się na prowadzenie. Zadziwiające jest, jak wszystko tu współgra, a wokal otwiera prostą drogę do muzycznego punktu kulminacyjnego.

I choć wydaje się, że wszystko na tym albumie już zostało powiedziane, to na wyrównane rozedrganego oddechu pozostaje jeszcze tytułowy utwór Two Strangers. Nieodparcie mam wrażenie, że z tymi zgrzytami, trzaskam i jakimś pogłosem, Hafsteinn czaruje swoją akustyczną gitarą ze starej płyty gramofonowej. W kolorze sepii zadaje najważniejsze pytanie pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy czują, jakby ich coś łączyło, ale nie mają odwagi, by rozpocząć wspólną historię: Will you be what I always wanted, will you be my friend?

Od niemalże miesiąca nie mogę oderwać się od tej płyty, znajdując jej kolejne wielkie momenty, choć początkowo podchodziłam do niej sceptycznie. Two Strangers hipnotyzuje, zwłaszcza słuchane z niemałą głośnością. Rzuca czar studyjny, pochłania na żywo. CeaseTone ze smakiem połączył różnorodne tempo, kontrasty minimalistycznych kompozycji i tych aż pękających od bogatego instrumentarium, otrzymując brzmienie, które aż ciężko mi uwierzyć, że jest zaledwie debiutancką płytą. Skoro tak dorodnie brzmi Two Strangers to co będzie potem…? Aż ciarki przechodzą mnie na samą myśl.

Two StrangersCeaseToneTwo Strangers

1. Two Roads
2. Sight Of Your Life
3. Full Circle
4. The Bright Side
5. Ain’t Sleeping Alright
6. Brighter Nights
7. Darker Days
8. Lo-Fi
9. Humble History Song
10. Two Strangers

Posłuchać Two Strangers można na:
Bandcamp
Spotify
soundcloud
iTunes

Sprawdź także profil CeaseTone na Facebooku oraz stronę oficjalną zespołu!

Written By
More from úlfurinn
Dark Essence Records wyda Momentum
Progresywny metal w wykonaniu Momentum już wkrótce ukaże się w postaci długo...
Read More
0 replies on “CeaseTone – Two Strangers”