Undressed – to tytuł płyty Sif Baldursdóttir, 22-letniej artystki z Islandii, która do tej pory nie była szerzej znana polskiej publiczności. Nagrany własnymi siłami album ukazał się całkiem niedawno w wersji cyfrowej, jest już dostępny poprzez itunes i spotify.
Jak mówi Sif, muzykę tworzyła od zawsze. Wspomina nawet, że kiedy jeszcze nie potrafiła mówić, płakała słysząc piękne piosenki. Zresztą, ma tak do dziś. Sif jest perfekcjonistką i choć sporo komponowała, do tej pory nie wydawała swoich utworów, bardzo uważnie podchodząc do tego, czym dzieli się ze słuchaczami. Teraz jednak nadszedł czas, żeby przedstawić swoją twórczość, chociaż – co sama uważa za dość zabawne w kontekście wspomnianego perfekcjonizmu – proces nagrywania był daleki od ideału. Sif nagrywała sporo wokali na małym, komputerowym mikrofonie. Nazwała album 'unperfect’ i po części dlatego jego ostateczna nazwa brzmi „Undressed”.
Całość została nagrana za pierwszym podejściem. Nie ma też oficjalnych tekstów do albumu. Sif wyśpiewała swoje emocje i uczucia, przyznaje bowiem, że kiedy sama słucha muzyki rzadko zwraca uwagę na teksty. Bardzo ważne jest jednak dla niej brzmienie słów i to, jakie budzą uczucia.
Muzyka, którą tworzy Sif to elektronika nawiązująca do syntezatorowych brzmień lat 80-tych czy dream popu. Dużo tu przestrzeni, niespiesznego tempa i sennych melodii. I oczywiście głos Sif, momentami mocno przesterowany, innym razem brzmiący bardzo czysto. Sif nie przesadza, kiedy mówi, że śpiewa emocjami… Jej twórczość przywodzi mi na myśl bardziej skojarzenia ze sceną szwedzką niż tym, co znane z Islandii. I świetnie, bo dzięki Sif bogactwo muzycznych klimatów Wyspy staje się jeszcze większe. Choć płyta zawiera w sumie 6 utworów sama artystka odbiera ją jako jedną, długą całość. Za mix i mastering albumu odpowiedzialny był przyjaciel Sif – Vilhjálmur Skúli Vilhjálmsson. Płycie towarzyszy też klip do pierwszego z utworów – Fist. To nostalgiczna podróż do czasów dzieciństwa, w której artystka dzieli się z nami swoimi prywatnymi nagraniami wideo nakręconymi przez jej tatę.
Zapytana o inspiracje, mówi wprost o islandzkiej zimie. O czasie, kiedy mrok spowija wszystko wokół. To właśnie wtedy dzieją się magiczne rzeczy. Wydanie „Undressed” pojawia się zatem w idealnym czasie. Sięgnijcie po tę płytę i poznajcie Sif Baldursdóttir. Pamiętajcie też, że to dopiero początek. Artystka ma do powiedzenia dużo więcej i myśli już (ba! nawet już pracuje!) nad kolejnym albumem. Ten ma jednak być czymś zupełnie innym, bo akustycznym.
Sif Baldursdóttir – „Undressed”
1. Fist 3:15
2. Total 4:43
3. Taste 3:59
4. Raw 1:26
5. Crave 5:05
6. Flash 3:28
Undressed znajdziecie na Spotify