Island Broadcast to czwarty i jak na razie ostatni album islandzkiej formacji. Płyta bardzo kolorowa, ale z nutą refleksji nad upływającym czasem i z bardzo mocnym, optymistycznym ładunkiem. Krążek ukazał się w listopadzie 2017 roku. Zatem choć nie jest to najnowsze wydawnictwo, warto do niego wrócić w kontekście zbliżających się czterech koncertów grupy w naszym kraju. Wczoraj FM Belfast dołączyli do uczestników tegorocznego festiwalu Iceland to Poland i w sierpniu będziemy mogli posłuchać ich muzyki na żywo w czterech polskich miastach.
Historię powstania zespołu, w telegraficznym, ale bardzo trafnym skrócie opisał kiedyś Dawid w naszej recenzji ich debiutanckiego krążka – How to make friends. W zasadzie można powiedzieć, że FM Belfast powstali trochę z przypadku. W 2005 roku Árni Hlöðdversson i Lóa Hjálmtýsdóttir postanowili nagrać dla przyjaciół kilka utworów z okazji Bożego Narodzenia. W studiu na tyłach swojego domu, dla zabawy zarejestrowali pierwsze wspólne nagrania. Pomysł okazał się jednak strzałem w dziesiątkę i przerodził w pełnowartościowy projekt. Do grupy dołączyli Árni Vilhjálmsson i Örvar Smárason dodając FM Belfast energii i charakterystycznego brzmienia. Dziś skład personalny wygląda nieco inaczej, bez Árniego Vilhjálmssona, za to z Egillem Eyjólfssonem i Ívarem Péturem Kjartanssonem na pokładzie. Pierwotny cel pozostał jednak bez zmian – chodziło przecież o zabawę, a to właśnie coś, w czym grupa czuje się najlepiej.
Na Island Broadcast bawią się równie dobrze, jak wtedy, kiedy zaczynali. Słychać to nie tylko w ich muzyce, ale też w tekstach utworów, które znalazły się na albumie. Opowiadają o upływającym czasie, o starzeniu się, ale nie o dorastaniu. Nie bez powodu, w pierwotnym zamyśle album miał nosić nazwę Fearless Youth (tytuł jednego z utworów, napisanego przez Örvara). I choć ostatecznie obdarzony został bardziej ogólnym tytułem, to wnioski płynące z ‘wyspiarskiego przekazu’ zmierzają właśnie w tym kierunku. W jednym z wywiadów Lóa zastrzega jednak, że teksty (pisane wspólnie przez członków zespołu) są czymś w rodzaju puzzli i w związku z tym zawierają wiele osobistych warstw i wątków.
Przy czwartym albumie, wydanym od początku do końca własnym nakładem, FM Belfast zrobili dokładnie to, na co mieli ochotę. I choć pojęcie muzycznego obciachu nigdy dla nich nie istniało, to tym razem zupełnie nie przejmowali się zdaniem innych ani logiką. Zrobili to, co czuli. Tak też brzmi ta płyta. Jest równie kolorowa jak jej okładka, żywa, ale jednak nieco refleksyjna – we wspomnianych już tekstach, ale też w warstwie muzycznej. Jak słusznie zauważył Jeff Obermeyer w swojej recenzji na łamach Reykjavik On Stage, tym co najlepiej oddaje klimat i ducha tego albumu jest… Nadzieja. Islandczycy mówią wprost – chcesz grać muzykę? Graj! Chcesz hodować kury w ogródku? Rób to! Czasu nie zatrzymasz, ale on nie może zatrzymać Ciebie. Możesz robić co tylko chcesz. Tak jak FM Belfast!
FM Belfast zobaczycie na koncertach w ramach Iceland to Poland. 20.08 Tama – Poznań, 21.08 Klub Studio – Kraków, 23.08 Progresja – Warszawa, 24.08 B90 – Gdańsk.