In Siren powraca by wabić na nowo

Photo by Juliette Rowland

Po siedmiu chudych latach islandzki prog-rock w melodyjnym wydaniu In Siren powraca ze świeżym utworem “Hverfum” (“Znikamy”), a także nowym albumem w przygotowaniu. Pierwsza płyta zespołu, In Between Dreams, ukazała się ku uznaniu krytyków w 2012 roku tuż przed rozproszeniem członków zespołu w przeróżne miejsca na Kontynencie w celu realizacji swoich projektów. Recenzja In Between Dreams ukazała się również na naszej stronie. Tym razem Muzyka Islandzka odwiedziła zespół w sali prób na kilka dni przed ich pierwszym od lat koncertem by nad kubkiem kawy porozmawiać z gitarzystą Kjartanem Baldurssonem i wokalistą Ragnarem Ólafssonem.

Ledwo przekroczyłam próg szkoły gry na gitarze, gdzie Kjartan jest nauczycielem, a zostało mi przypomniane, że pomimo szaleństwa na scenie, In Siren to właściwie bardzo rodzinny zespół. Perkusista Kristján Einar Guðmundsson opuszczał właśnie salę prób w towarzystwie swoich trzech córek, które w czasie próby narobiły nieco hałasu na bębnach, idąc w ślady ojca. Zaraz po tym spotkałam trzech braci – Kjartana (gitara), Erlinga (bas) i Hafliðiego (gitara). Okazuje się, że tylko Ragnar nie dorastał przy tej samej ulicy w Hnífsdalur w Fjordach Zachodnich. Jesteście gotowi dołączyć do tej progresywnej rodziny?

Jak to się zaczęło?

: In Siren to właściwie bardzo stary zespół, który zaczynał w 2007 roku. W ciągu pierwszych dwóch lat zespół nazywał się Polymental. Muzyka była bardzo progresywna, ciężka i szybka. Po prostu było nas pięciu, którzy byli bardzo dobrymi instrumentalistami i chcieli to pokazać [śmiech].

Polymental wydał EPkę w 2008 roku, którą współnagrywał i miksował jeden jedyny i niepowtarzalny Ólafur Arnalds. Miało to miejsce za czasów, gdy był on wciąż perkusistą metalowego zespołu Celestine – niewielu o tym wie, ale Ólafur Arnalds jest właściwie świetnym metalowym perkusistą. Pamiętam, jak siedzieliśmy razem w garażu jego rodziców w Mosfellsbær nad miksem EPki Polymental końcem 2007 roku.

KB: Po tym, jak Polymental się ukazała, jeden z członków zespołu odszedł i zaczęliśmy tworzyć w inny sposób. Nasza muzyka stała się bardziej melodyjna i nie tak ciężka. Dojrzalsza. W końcu poczuliśmy, że musimy zmienić nazwę zespołu, bo kierunek w którym dążyliśmy był bardzo odmienny od początkowego brzmienia Polymental. Stąd też In Siren zrodziło się wiosną 2008 roku.

: W tym czasie, kiedy mój zespół Árstíðir miał swoje początki. Pomiędzy tymi dwoma zespołami były zawsze muzyczne i emocjonalne połączenia, a przez pewien czas In Siren stanowiło swoistą kabinę dekompresyjną dla muzyków, którzy dołączyli później do Árstíðir. Pierwszą osobą, która przeszła na drugą stronę, był wirtuoz fortepianu Jón Elísson, który grał z In Siren przez około rok zanim dołączył do Árstíðir. Kiedy Jón opuścił In Siren, Karl Pestka zasilił szeregi ze swoimi skrzypcami. Jak w przypadku Jóna, Karl również odszedł z In Siren, ale zatrzymał się w Árstíðir na kilka lat. Kolejnym z członków Árstíðir, którzy sporadycznie występowali z In Siren, był pierwszy wiolonczelista zespołu – Hallgrímur Jensson.

KB: Jeszcze przed In Siren współpracowałem i grałem koncerty poza Islandią z innymi projektami zarówno z Jónem, jak i Hallgrímurem. Zabawne, jak wszystko się łączy.

Ale nie jest z tej samej ulicy co reszta zespołu?

KB: Nie, my pochodzimy z Hnífsdalur w Fjordach Zachodnich.

: Grafika do „Hverfum” to właściwie dolina Hnífsdalur.

KB: To zdjęcie zostało zrobione z ogrodu naszego rodzinnego domu. Z takim widokiem budziliśmy się każdego ranka jako dzieciaki.

: Trzej bracia In Siren, Kjartan, Erling i Hafliði, oraz ich przyjaciel z dzieciństwa Kristján, którzy dorastali, grając razem. Ten tutaj [wskazując na Kjartana] nawrócił Kristjána na perkusję!

KB: Razem z moim bratem Erlingiem, który gra na basie w In Siren, kupiliśmy zestaw perkusyjny, który był absolutnie beznadziejny. Mieliśmy jedną z tych dużych puszek [po cukierkach] Quality Street, którą używaliśmy jako werbel i ćwiczyliśmy na tym każdej nocy, robiąc hałas i wkurzając wszystkich. Ale był tam też dzieciak, który kręcił się wokół naszego garażu – Kristján, – zaglądał przez okno i nas szpiegował, zwracając szczególną uwagę na ten zestaw perkusyjny. Zaprosiliśmy go zatem, żeby z nami zagrał, a reszta to już historia.

Zastanawiałam się jak wygląda nawiązanie do okładki. Co pojawiło się najpierw? Teksty do In Between Dreams czy wykorzystane na okładce dzieło Hólafa [Hörðura Ólafssona, basisty i wokalisty Momentum]?

: Kiedy tworzyliśmy In Between Dreams, założyliśmy, że zrobimy epicki old schoolowy album w stylu progresywnego rocka, rzecz jasna, miał to być album koncepcyjny. Nazwa zespołu została zaczerpnięta z homeryckiej Odysei. Te mityczne półkobiety śpiewają tak pięknie, że każdy żeglarz przypłynąłby do wybrzeża ich wyspy tylko po to, by zostać zmiażdżonym na otaczających ją klifach. Zaintrygowała mnie ta koncepcja piękna i śmierci: najpiękniejsza melodia, jaką kiedykolwiek usłyszysz, okazuje się twoją ostatnią. Albo też: ta sama siła, która napełnia cię życiem, równie prawdopodobnie odbierze ci życie, a to właśnie jest podstawowym sensem wszystkich tekstów In Siren.

Pracowaliśmy już jakiś czas nad In Between Dreams, kiedy zobaczyliśmy przez przypadek to konkretne dzieło Hólafa, które mnie totalnie oczarowało. Jego wyjątkowo surrealistyczny dwumetrowy rysunek dostarczył mi tego brakującego i tak potrzebnego elementu do ułożenia tekstowych puzzli. Wszystko na tym albumie stało się jednym wielki zestawieniem motywu życia i śmierci z grecką mitologią oraz dziełem Hólafa.

Jak zatem ma się sprawa z następnym albumem? Będzie on też koncepcyjny?

: Tak, zdecydowanie będzie to album koncepcyjny, mamy nawet na niego pomysł. Dogodny temat objawił się pewnego dnia, kiedy pracowaliśmy nad materiałem – taka natura tych pomysłów! Tym razem połączymy go z głównym konceptem, gdzie zgłębiamy relacje pomiędzy pięknem i śmiercią, euforią i ciemnością.

KB: I oczywiście szata graficzna będzie nawiązywać do tego tematu.

: W tym przypadku „Hverfum” wychyla się z tego szeregu, gdyż nie odnosi się do żadnej grafiki. Wygląda również na to, że to prawdopodobnie jedyna piosenka, którą napiszemy po islandzku.

KB: „Hverfum” nie pojawi się również na żadnym albumie. Będzie funkcjonować jedynie jako singiel. Czasem jest to wyzwalające, by wykroczyć poza swoje muzyczne podwórko i poeksperymentować trochę, zrobić to, co na co tylko się ma ochotę. Dlatego też, zrobiliśmy tę piosenkę po islandzku.

: Właściwie temat tego islandzkiego tekstu jest bliższy staremu albumowi.

Z racji tego, że nie wszyscy rozumieją islandzki – o czym opowiada tekst?

: Tekst „Hverfum” wkracza na klasyczne terytorium In Siren. Ta jedna rzecz, która rozwija kreatywność może doprowadzić również do krawędzi. To ryzykowna i oszałamiająca siła, która sprawia, że serce bije i chce się żyć za wszelką cenę. W klasycznym wydaniu In Siren tę siłę uosabia metafora kobiety. Jak syreny w Odysei.

Upłynęło siedem lat i, znając islandzką scenę muzyczną, możemy to oczywiście usprawiedliwić mnogością projektów, które każdy tutaj ma, ale co tak naprawdę sprawiło, że powróciliście do In Siren?

: In Siren wzięło przerwę po wydaniu In Between Dreams w 2012 roku. Ostatnią rzeczą, jaką zrobiliśmy, było zagranie całej płyty na koncercie premierowym w Gaukurinn. Wykonaliśmy wtedy covery ulubionych progresywnych piosenek – „The Prophet’s Song” Queen oraz „Roundabout” Yes. To był bardzo ambitny show, z udziałem wszystkich członków zespołu, starych i nowych.

Po tym, mam wrażenie, że wszyscy czuliśmy się nieco zubożeni. Wyczerpani własnymi ambicjami, tak to ujmijmy. Stąd też skoncentrowaliśmy się na innych projektach przez kolejnych kilka lat. Do tego Kjartan przeprowadził się do Londynu na studia i spędził tam 7 lat.

KB: To jedna z poważnych przyczyn naszej nieaktywności: życie w różnych krajach sprawia, że ciężko utrzymać zespół na fali. Jednak nigdy nie przestaliśmy dyskutować następnego kroku – zespół nigdy się nie rozpadł, – więc ten zespół był wiecznie żyw w naszych umysłach. Kiedy zdecydowałem się na przeprowadzkę z powrotem na Islandię w ubiegłym roku, naturalnym biegiem rzeczy było podjęcie projektu w miejscu, w którym zamilkliśmy.

Moglibyście tak właściwie wskazać połączenia z innymi projektami, które wspólnie pomogły nadać In Siren kształt, w celu nakreślenia obrazu sceny muzycznej?

: [śmiech] Typowo dla islandzkiej mody, jest tu wiele połączeń, więc przygotujcie się na dezorientującą jazdę.

Erling i Kristján byli w pierwotnym składzie Momentum, giganta islandzkiego metalu święcącego triumfy przez ponad dekadę i był jednym z kluczowych zespołów festiwalu Eistnaflug przez 10 lat. Zaśpiewałem na obu ich płytach, a nawet pojechałem z nimi w trasę. Ich pierwszy album długogrający Fixation, at Rest tak naprawdę został częściowo nagrany w moim mieszkaniu w czasie, gdy pracowaliśmy nad In Between Dreams. Erling był także w Plastic Gods razem z moim bratem Ingólfurem Ólafssonem – kolejne więzy rodzinne! Kristján gra teraz z Kontinuum. Więc kiedy mówię, że islandzka scena metalowa jest jak jedna wielka rodzina, mam na myśli zarówno połączenie zarówno duchowe, jak i więzy krwi

KB: Hafliði, najmłodszy z nas braci, dołączył do In Siren jako ostatni, by zapełnić miejsce po Karlu Pestce. Przez jakiś czas nie był aktywny, więc to jego powrót do muzyki. Ja, rzecz jasna, byłem w Anglii przez ostatnie siedem lat, pracując głównie przy nagraniach, zatem nie byłem związany z żadnym konkretnym zespołem. Wcześniej jednak grałem ze składem fusion zwanym Virtual Motion, stąd też obracałem się raczej w klimatach jazzu i fusion.

Kiedy zaczęliście pracować nad nowym albumem?

KB: W grudniu poprzedniego roku zastępowałem jednego z gitarzystów Kontinuum na ich europejskiej trasie z Sólstafir. Gdy wszyscy opuścili salę prób, Kristján i ja improwizowaliśmy razem i zaczęły pojawiać się riffy, które nagrywaliśmy na nasze telefony. Zanim spostrzegliśmy, mieliśmy mnóstwo pomysłów, które zaprezentowaliśmy reszcie w styczniu. Pierwszą piosenką okazało się „Hverfum”, więc naturalnym wydawało się nagrać ją i wydać jako pierwszą.

Jak bardzo nowy album różni się od In Between Dreams, jeśli chodzi o brzmienie?

KB: Całkiem sporo. Pierwszy album był pisany przez długi okres czasu, a w międzyczasie nastąpiły zmiany w składzie. Pierwszy pomysł narodził się, kiedy wciąż jeszcze byliśmy Polymental. W tym czasie mieliśmy swobodny przepływ członków zespołu – Jón, Karl, – którzy mieli różny wkład w pisanie. Dzisiejszy układ ma dwie gitary zamiast skrzypiec i klawiszy, więc w pewien sposób wkroczyliśmy w bardziej tradycyjne ustawienie rockowe. To pociąga za sobą zmiany w brzmieniu. Wydaje mi się, że teraz osiągamy nieco cięższe brzmienie.

: Wciąż progresywne, ale może nieco mniej klasycznej progresywy z lat 70.

Co skrywa przyszłość In Siren?

: Mamy koncert w Hard Rock Cafe 6. września, razem z naszymi progresywnymi znajomymi z Future Figment i Flavor Fox. Mamy plan na wydanie kilku nowych singli tej zimy, zamiast czekać na skończenie pełnego album.

KB: Nie jestem w stanie wskazać konkretnej daty, ale oczekiwanie nie będzie zbyt długie.

Taką też mamy nadzieję. Takk fyrir okkur, In Siren!

Facebook
Instagram
Bandcamp

Written By
More from úlfurinn
Leaves powraca z nowym singlem
Oczekujemy kolejnych koncertów w Polsce, a tymczasem na Islandii pojawiają się nowe...
Read More
0 replies on “In Siren powraca by wabić na nowo”