Hugar: Rift

Osiem lat po debiucie duet Hugar powrócił z albumem, który śmiało mogę nazwać jednym z najlepszych, jakie słyszałem. Tej płyty nie da się wprost określić jako ambientowej czy neoklasycznej, nie jest to też album post-rockowy czy elektroniczny. Jest wszystkim tym łącznie. Niczym w dobrej książce Bergur i Pétur snują główny wątek przez 16 kolejnych rozdziałów, opisując go na nowo, pokazując z innych stron, dodając kolejne elementy. A kiedy opowieść się kończy, chcesz wiedzieć co było dalej! Ależ niesamowity początek roku…

Hugar: Rift (10/10)

Pochodzą z Seltjarnarnes. Dorastali w miasteczku otoczonym górami i oceanem. Już wtedy grywali razem wielu różnych projektach. Ale Hugar, jako zespół narodził się, gdy znajomy użyczył im swojego studia nagraniowego. Bergur i Pétur zaczęli wówczas pracować nad wspólnym materiałem, który później okazał się debiutanckim albumem.

Minęło trochę lat. Po pierwszej płycie Hugar pojawiały się kolejne – studyjne, filmowe, remiksy, produkcje. Muzyka zmieniała się, zmieniało się brzmienie duetu. O ile między debiutanckim Hugar, a wydanym w 2019 roku albumem Varða różnice nie były aż tak wielkie (była tam pewna kontynuacja muzycznej myśli), o tyle wydany w ubiegłym roku Rift zmienia bardzo wiele, wręcz wszystko.

Muzyka Hugar zyskała niesamowitą, miękką i ciepłą przestrzeń przepełnioną dźwiękami elektroniki (bądź brzmieniem instrumentów przez elektronikę przekształconych). Nie ma tu już akustycznych gitar czy fortepianu sauté. Cokolwiek usłyszycie ma w sobie pewien wypracowany i specyficzny dla Hugar filtr. Oryginalności muzyki tego duetu nie zmienia fakt, że słychać w niej echa największych mistrzów, jak Jóhann Jóhannsson. To inspiracje, części składowe, ale nie klisze, nie nawiązania oczywiste i wprost.

Tej płyty nie da się wprost określić jako ambientowej czy neoklasycznej, nie jest to też album post-rockowy czy elektroniczny. Jest wszystkim tym łącznie. To jedna z najwspanialszych płyt, jakie słyszałem. Przepięknie długa, trwa ponad godzinę! Niczym w dobrej książce Bergur i Pétur snują główny wątek przez 16 kolejnych rozdziałów, opisując go na nowo, pokazując z innych stron, dodając kolejne elementy. A kiedy opowieść się kończy, chcesz wiedzieć co było dalej!

Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.

Written By
More from Bartek Wilk
Muzyczne dzieciństwo z Islandią w tle
Moje dzieciństwo to lata PRL, winylowych płyt z piosenkami o dwóch Michałach,...
Read More
0 replies on “Hugar: Rift”