Rok 2011 w Muzyce Islandzkiej – PIERWSZA DZIESIĄTKA!!

Przez ostatni tydzień prezentowaliśmy Wam nasze subiektywne podsumowanie 2011 roku. Zebraliśmy i przesłuchaliśmy 35 islandzkich albumów. Czwórka z nas (choć to nie cała Redakcja) przesłuchała je wszystkie bardzo dokładnie. Przyznaliśmy im też własne oceny… Z pomieszania naszych muzycznych gustów i islandzkich smaków wyszła na prawdę ciekawa lista. Zwycięzcą okazał się najnowszy album Ólafura Arnaldsa. To właśnie on zebrał najwyższe noty od nas wszystkich.

Z naszego wspólnego podsumowania (bo będzie też czas na nasze osobiste słowa) wynika jednoznacznie, że 2011 rok był wyjątkowo hojny w świetne islandzkie produkcje muzyczne. To co widzicie poniżej, czyli pierwsza dziesiątka albumów, to na prawdę płyty rewelacyjne. Każdej z nich posłuchacie z uwagą od początku do końca. Nie znajdziecie tam słabych momentów. Podobnie jest z drugą dziesiątką. Różnice między poszczególnymi miejscami są niewielkie, a w niektórych przypadkach jak zauważyliście kilku artystów zajmuje jedną wspólną pozycję. Pierwsza dziesiątka to mieszanka melancholii, w tak oczywisty sposób kojarzącej się z Islandią i pięknych linii melodycznych, młodości przepełnionej niesamowitą kreatywnością, doświadczenia i tego co znamy i kochamy, elektroniki, gitar, głosów męskich i kobiecych…  To był wyjątkowo dobry rok w Muzyce Islandzkiej. To były wyjątkowo dobre islandzkie albumy. To była niezwykła przyjemność móc je dla Was zebrać, przesłuchać i ocenić.

[iframe http://muzykaislandzka.pl/web/tn3/examples/1.html 540 290]

1. Ólafur Arnalds – Living Room Songs
Punkty – B: 8 | D: 8 | J: 9,5 | M: 10
Suma punktów: 35,5



2. Sóley – We Sink
Punkty – B: 7 | D: 10 | J: 7,5 | M: 10
Suma punktów: 34,5



3. Gus Gus – Arabian Horse
Punkty – B: 8 | D: 9 | J: 10 | M: 7
Suma punktów: 34



4. Sin Fang – Summer echoes
Punkty – B:7 | D: 8 | J: 8 | M: 10
Suma punktów: 33



5. Low Roar – Low Roar
Punkty – B: 9 | D: 9 | J: 6 | M: 8
Suma punktów: 32



5. Valgeir Sigurdsson – Dreamland
Punkty – B: 7 | D: 7 | J: 9 | M: 9
Suma punktów: 32



7. Apparat Organ Quartet – Pólýfónía
Punkty – B: 10 | D:5 | J: 9 | M:7
Suma punktów: 31



8. Lockerbie – Ólgusjór
Punkty – B: 8 | D: 7 | J: 6,5 | M: 8
Suma punktów: 29,5



8. Jónsi – We bought a ZOO
Punkty – B: 7 | D: 7 | J: 6,5 | M: 9
Suma punktów: 29,5



10. Lay Low – Brostinn strengur – Punkty – B: 8 | D: 6 | J: 6 | M:9 – Suma punktów: 29
11. Sigur Rós – Inni – Punkty – B: 5 | D: 7 | J: 7,5 | M: 9 – Suma punktów: 28,5
11. Dikta – Trust me – Punkty – B: 9 | D: 5 | J: 6,5 | M: 8 – Suma punktów: 28,5
13. Dad Rocks! – Mount Modern – Punkty – B: 7 | D: 8 | J: 5 | M: 8 – Suma punktów: 28
14. Snorri Helgason – Winter Sun – Punkty – B: 7 | D: 5 | J: 6,5 | M: 9 – Suma punktów: 27,5
14. Ruddinn – Need a vacation – Punkty – B: 8 | D: 8 | J: 7,5 | M: 4 – Suma punktów: 27,5
16. Nolo – Nology – Punkty – B: 9 | D: 8 | J: 4 | M: 6 – Suma punktów: 27
16. Of monsters and men – My head is an animal – Punkty – B: 8 | D: 4 | J: 6 | M: 9 – Suma punktów: 27
16. Náttfari – Töf – Punkty – B: 7 | D: 5 | J: 7 | M: 8 – Suma punktów: 27
16. ADHD-ADHD2 – Punkty – B: 8 | D: 4 | J: 8 | M: 7 – Suma punktów: 27
16. Mugison – Haglél – Punkty –  B: 5 | D: 6 | J: 8 | M: 8 – Suma punktów: 27

21. FM Belfast – Don’t want to sleep – 8 | 6 | 7 | 5 = 26
22. Orphic Oxtra – Kebab Diskó – 5 |6 | 8,5 | 6 = 25,5
23. Daniel Agust – The Drift – 5 | 5 | 8 | 7 = 25
24. Reykjavik! – Locust Sounds – 7 | 5 | 5 | 7 = 24
24. Vicky – Cast a light – 6 | 4 | 8 | 6 = 24
26. We Made God ─ It’s Getting Colder – 8 | 6 | 4,5 | 5 = 23,5
27. Sykur – Mesópótamía – 9 | 7 | 3 | 4 = 23
27. Prinspóló – Jukk – 5 | 4 | 7 | 7 = 23
27. Björk – Biophilia – 4 | 6 | 6 | 7 = 23
27. Skurken – Gilsbakki – 4 | 7 | 6 | 6 = 23
27. Ben Frost & Daniel Bjarnason – Solaris – 3 | 5 | 7 | 8 = 23
32. Hjálmar – Órar – 5 | 3 | 7 | 6 = 21
33. Hellvar -Stop that noise – 3 | 4 | 6,5 | 6 = 19,5
34. HAM – Svik, Harmur og Dauði – 4 | 3 | 5 | 5 = 17
35. Sólstafir ─ Svartir Sandar –  4 | 3 | 4,5 | 5 = 16,5

A teraz czas wytłumaczyć się z naszych ocen i dodać kilka słów od siebie.

Bartek:

Najlepsza EPka – Hljóma Þú EP – Samaris
Najlepszy klip – Sóley – Smashed Birds (Inga Birgisdóttir)
Najlepsze wideo – IPhone Acoustic Sessions (Dawid po prostu)
Największe (moje) odkrycie – Nolo i Low Roar
Najlepszy zespół – Apparat Organ Quartet
Najlepszy songwriter – Snorri Helgason (jednocześnie niestety jestem nieco rozczarowany albumem Winter Sun, choć to dobra płyta, to nadal częściej sięgam po I’m Gonna Put My Name on Your Door)
Najlepszy głos żeński – Jófríður Ákadóttir (Samaris)
Najlepszy głos męski – Snorri Helgason
Najczęściej koncertujący w Polsce Islandczyk – ET Tumason
Najlepszy koncert w ogródku – Bloodgroup
Największe rozczarowanie – Biophilia
Największa nadzieja – Samaris

Największy problem miałem z dwoma albumami – Jónsiego i Sigur Rós. W przypadku Jónsiego kłopotliwe jest ocenianie utworów znanych z jego wcześniejszej, solowej działalności czy z płyt Sigur Rós. Na szczęście pojawiło się tam także kilka premierowych kawałków, dlatego ocena mogła być w miarę rzetelna. O wiele trudniej było mi ocenić nowy, koncertowy krążek Sigur Rós. Właściwie to nawet miałem się uchylić od oceny tego albumu, no bo w jaki sposób przyznać punkty takim utworom jak „Svefn-g-englar”, „Hafsól” czy „Popplagið”? Przyznanie maksymalnej liczby punktów byłoby jednak nie fair wobec pozostałych artystów, którzy w tym roku wydali całkowicie nowe albumy. Stawiam neutralną piątkę, choć na prawdę tego albumu nie powinienem oceniać…

Dawid:

Rok 2011 to jeden z najlepszych nie tylko w muzyce islandzkiej, ale w muzyce w ogóle. Nie pamiętam kiedy ostatnio pojawiło się tak wiele dobrych i wybitnych wydawnictw. Spędzenie kilku miesięcy na wyspie pozwoliło mi na bliższe spojrzenie na islandzki rynek muzyczny. Pozwolę sobie zatem na rozdanie „NAJów 2011” w następujących kategoriach:

– NAJlepszy album – Sóley „We sink”
– NAJlepszy singiel – Gus Gus „Over”
– NAJlepszy klip – Sin Fang „Two boys”
– NAJlepszy koncert – Bjork Biophilia, Harpa
– NAJgorszy album – Hjalmar „Orar”
– NAJbardziej irytujący hit – Of Monsters & Men „Little talks”
– NAJwiększa niespodzianka – Ruddinn „I Need a vacation”
– NAjlepszy art work albumu – Sóley „We sink”
– NAJlepszy debiut – Lockerbie „Ólgusjór”
– NAJbardziej przereklamowany artysta – Of Monsters & Men

Justyna:

Podsumowania są moim zdaniem okrutne. Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z takimi wydawnictwami, jakie ukazały się w tym roku. Owszem, dostały swoje wlepki punktowe. Ale czy warto wszystko sprowadzać do liczb? Dla mnie spora część z albumów wybranych do oceny to płyty, które towarzyszyły mi w tym roku. Prezentują bardzo szeroki zakres gatunkowy. Każda z tych 35 przytoczonych wyżej płyt jest na swój indywidualny sposób urocza i naj.

Osobisty absolutny album roku – GusGus „Arabian Horse”
Najbardziej wzruszająca – Ólafur Arnalds „Living Room Songs”
Najlepszy powrót po x latach – Apparat Organ Quartet „Pólyfónía”
Największe zaskoczenie – Orphic Oxtra „Kebab Diskó”
Najlepiej brzmiący album po islandzku – Mugison „Haglél”
Najlepszy wywoływacz rozmarzonego uśmiechu – Sin Fang „Summer Echoes”
Największe rozczarowanie – Sykur „Mesópótamía”
Najlepsza EPka – Halla Norðfjörð „When I Go”
Najlepszy wokal – Daníel Ágúst
Największa nadzieja – Vicky
Najlepsze grafiki do albumów – Inga Birgisdóttir

GusGus. Z tym zespołem problemu w tym roku nie miałam. Nową płytą, a właściwie jej zapowiedzią zarejestrowaną podczas występu na otwarciu Harpy, oczarowali mnie do tego stopnia, że po kilku latach znajomości na nowo ich odkryłam. I wpadłam po uszy. „Arabian Horse” towarzyszy mi nieprzerwanie od dnia premiery, jest nieziemsko tętniąca energią na żywo i jak na złość nie chce się znudzić.
Największy problem za to miałam z Björk i albumami, za którymi stoi Jónsi. Ta pierwsza jest moją muzyczną boginią nr 1, ale przez to mam większe wymagania. Co nie zmienia faktu, że i tak mogę się smażyć w kominie wulkanicznym za to, jak bardzo ostatnią płytą się rozczarowałam. Wydawnictwo Sigur Rós wydaje mi się natomiast trochę nie na miejscu. Panowie z założenia na żywo pozostawiają konkurencję w tyle, ale… Moment… Niecierpliwie przestępujemy z nogi na nogę w oczekiwaniu na nowy album, a dostajemy podgrzewany materiał sprzed 3 lat? A Jónsi? Cenię go, bo robi niesamowitą muzykę, ale w pewnym momencie stwierdzam, że jest pracoholikiem i za rok znów będziemy mieć w podsumowaniu jakiś jego solowy projekt – równie słodki, co brzmiący po prostu jak Jónsi. Byłoby to ogromną zaletą, gdyby człowiek nie mógł zaznać przesytu.

Marcin:

Z osobistych tegorocznych doświadczeń muzycznych szczególnie miło wspominam koncert Mum w Warszawie na Free Form Festival, a może nawet bardziej to, że uczestniczyłem w tzw. “before party” czyli kameralnym spotkaniu z członkami zespołu przed ich koncertem. Bezcenne.

Jak zwykle na uwagę zasługują oprawy graficzne islandzkich wydawnictw muzycznych. W większości ciekawe, kreatywne, oryginalne, nierzadko przypominające wykonanie „hand made”. Wyjątkowe. Z nutą islandzkiej magii.

Cieszy coraz większa liczba koncertów zespołów islandzkich w Polsce. Daje to duże nadzieje na przyszłość i dalszy rozwój tak przyjemnych wydarzeń.

Zauważalny jest rozkwit muzyki islandzkiej odważnie korzystającej z elektroniki. Swobodne łączenie różnych elementów i gatunków muzycznych. Często towarzyszy temu spontaniczność, zabawa, naturalność.

Czymś szczególnym jest wydawnictwo Sigur Ros „Inni”. Szkoda, że nie ukazało się kilka lat temu, bo efekt byłby większy.

Na uwagę zasługują również wydane w tym roku EP’ki, a szczególnie:

For a Minor Reflection „EP” – mini album, na który składają się 4 utwory i w sumie 22 minuty muzyki. Nagrany w niekonwencjonalny sposób, bo za pośrednictwem strony pledgemusic.com, dzięki czemu fani mogli być w bezpośrednim kontakcie z muzykami, a także mogli również finansowo wspierać ich przy nagraniach. Materiał utrzymuje dotychczasowy wysoki poziom twórczy zespołu i stanowi ciekawy przedsmak w oczekiwaniu na kolejny LP grupy.

Samaris „Hljoma Thu” – tegoroczni zwycięzcy Islandzkiego festiwalu Musiktilraunir. Ep’ka to zaledwie  3 utwory + ich 3 remixy (jak dla mnie mogłoby ich nie być), w sumie 25 minut muzyki. Materiał magicznie hipnotyzujący, czarujący za sprawą dźwięków klarnetu i niesamowitego głosy wokalistki. Zawierający w sobie kruche, subtelne piękno. Minimalne aranżacje, natomiast duży poziom intymności. Niebywały talent do tworzenia atmosfery z pogranicza jawy i snu. Pokładam w nich duże nadzieje i mam wobec nich ogromne oczekiwania.

Halla Norðfjörð „When I go” – Artystka dobrze znana polskim miłośnikom muzyki islandzkiej za sprawą serii koncertów w naszym kraju. Kolejna ep’ka Halla jeszcze bardziej niż poprzednia wzmaga moje oczekiwania na pełnowymiarowe wydawnictwo. Otrzymaliśmy 5 utworów, łącznie 17 minut muzyki. Tak niewiele potrzeba żeby stworzyć magię, bo zaledwie głos wokalistki i brzmienie akustycznej gitary. Jest w tym nierealność, zmysłowość. Melancholijny i nostalgiczny nastrój. Kobiecość. Intymność.

Ciekawie też prezentuje się album Brother Grass „Brother Grass”. Zespół składa się z czterech wokalistek i gitarzysty. Klimaty dzikiego zachodu, czyli brzmienie country, blues, folk, blue-grass. Zespół napewno oryginalny na scenie islandzkiej. Wbrew pozorom muzyka ciekawa i nie drażniąca.

Nie można również pominąć albumu Jóhanna Jóhannssona „The Miners’ Hymns”. Solowa produkcja członka Apparat Organ Quartet. Bardzo ciekawa muzyka filmowa. Minimalistyczne, subtelne, ambientowe brzmienie orkiestry. Muzyka nagrana w jedenastowiecznej katedrze w Durham.

Moje oczekiwania wobec tego co przyniesie rok 2012 dotyczą:
– wydania upragnionego DVD od Mum będącego zapisem magicznego koncertu z Sacrum Profanum;
– ścieżki dźwiękowej do filmu stworzonej przez Mum;- nowego wydawnictwa Sigur Ros;
– dalszego rozwoju solowej twórczość Jonsi;
– nowego wydawnictwa Hjaltalin;- solowego albumu Högni Egilsson (z Hjaltalin);
– rozwijania się koncertów zespołów islandzkich w Polsce.
– może pojawi się nowy album Seabear?;
– czekam na nowe albumy od For a Minor Reflection, Retro Stefson, Rökkurró, Pascal Pinon, Agent Fresco i Ólöf Arnalds;
– czekam na pełne wydawnictwo Halla Norðfjörð, Samaris, Myrra Rós i Andvari;
– życzę sobie i innym zauroczenia kolejnymi ciekawymi debiutanckimi (i nie tylko) albumami islandzkimi.

Tutaj znajdziecie pełne, osobiste podsumowanie Marcina.

Written By
More from Bartek Wilk
Norður og Niður Festival – fotograficzna retrospektywa Agaty Skupniewicz
Dokładnie dwa miesiące temu w Reykjaviku odbył się niezwykły festiwal. Norður Og...
Read More
Join the Conversation

3 Comments

Leave a comment