Zaraz po tym jak Svavar Knútur wysiadł z samolotu postanowiliśmy zadać mu kilka bardzo ważnych i nie cierpiących zwłoki pytań. Przed nim dwa koncerty – w Poznaniu i Ostrzeszowie. Potem artysta rusza do Wiednia.
Bartek: Jesteś w Polsce pierwszy raz i zagrasz tu dwa koncerty. Czy nasz kraj z czymś Ci się kojarzy?
Svavar Knutur: Z Marią Skłodowską- Curie i wafelkami Prince Polo. Islandia to jedyny naród, który tak pokochał te ciasteczka. Słyszałem historie o Polsce i Polakach od innych muzyków z mojego kraju. To były same dobre opinie. Ciekawy jestem, czy to się potwierdzi (śmiech).
Bartek: Svavar Knutur to taka trochę tajemnicza postać. Fanom kojarzysz się przede wszystkim ze spokojnymi, kameralnymi piosenkami, ale także z ludowymi islandzkimi pieśniami. Czy islandzka tradycja muzyczna jest dla Ciebie ważna?
Svavar Knutur: Tak. Pokazuje dużą część naszej historii i kultury. Piosenki tradycyjne przygotowałem głównie dla mojej babci. Chciałem dać Jej wiele radości. Do dzisiaj je śpiewam. Wydałem je też na płycie. Chcę też młodym ludziom pokazywać tradycyjną kulturę Islandii. Chcę wypełniać dziurę między pokoleniami. Moja autorska muzyka jest bardziej nowoczesna, songwriterska.
Bartek: Wydaje mi się – choć jeśli się mylę, to mnie popraw – że jesteś artystą, któremu bardzo bliskie są sprawy natury. Wielu islandzkich muzyków dystansuje się od wpływu islandzkiej przyrody na swoją twórczość, a u Ciebie jest chyba inaczej. Masz w sobie fascynację miejscem, z którego pochodzisz? Ludźmi, tradycją, kulturą, przyrodą?
Svavar Knutur: Wszystko się zgadza. Natura bardzo mnie inspiruje. I życie, ale nie w Reykiaviku, a na obrzeżach i odludziach. Ale moje teksty są osobiste, nie opowiadają o naturze jako takiej.
Bartek: Do Polski przyjechałeś pierwszy raz, ale wciąż koncertujesz w wielu miejscach, nie tylko w Europie ale i na Świecie. Gdzie czujesz się najlepiej?
Svavar Knutur: Trudno powiedzieć. Każdy kraj ma swój klimat. W Australii ludzie przychodzili z dziećmi i się bawili, w Niemczech uważnie mnie słuchali, we Francji odbiorcy byli bardzo krytyczni. W USA cieszą się, że cię poznają i wspierają. Każdy kraj jest inny, każde miejsce również. Ciekawy jestem, jak wyjdzie w Polsce. Pierwsze dwa koncerty w Poznaniu i Ostrzeszowie odpowiedzą trochę na to pytanie.
Bartek: W tym roku sporo się u Ciebie wydarzyło i wiele jeszcze przed Tobą. Zmieniłeś stan cywilny, kierowałeś festiwalem Melodica Acoustic w Reykjaviku, teraz jesteś na trasie koncertowej. Niebawem zostaniesz tatą, a potem jeszcze nowa płyta. Dajesz radę ogarniać to wszystko?
Svavar Knutur: Jakoś sobie radzę. To wyjątkowy czas. Moja żona jest bardzo cierpliwa i wyrozumiała. Tylko dlatego mogę robić to, co robię.
Bartek: Jeszcze kilka słów o nowym albumie. Kiedy i czego możemy się po nim spodziewać?
Svavar Knutur: Dwa albumy wydałem – autorski i z piosenkami tradycyjnymi Islandii. Kolejne dwa przygotowuję. To będą moje utwory, w nowych nietypowych dla mnie aranżacjach. Lubię prostotę. Łatwo jest ukryć słabą muzykę za wieloma instrumentami. Nie da się tego zrobić, gdy masz tylko głos i jeden instrument. Zatem jeśli utwór jest ładny, obroni się „na gitarę i wokal”. Prostota to klucz do piękna!
Serdeczne dzięki za rozmowę (dla Borówki oczywiście też :))! A Was wszystkich, którzy chcą posłuchać i zobaczyć Svavara na żywo zapraszamy dziś do Poznania, a jutro do Ostrzeszowa. Jak widzicie to bardzo zajęty człowiek, kto wie, kiedy odwiedzi nas następnym razem? Czekamy na wrażenia po jego występach.
27.09.2011 – wtorek – Poznań – Meskalina (Stary Rynek 6, Arsenał) – godz. 20
28.09.2011 – środa – Ostrzeszów – Kawiarnia Baszta (ul. Zamkowa 6) – godz. 20
Więcej o koncertach Svavara tutaj.