Bloodgroup – Tracing Echoes

Bloodgroup photo: Sigríður Ella Frímannsdóttir

Electropopowy kwartet Bloodgroup jest polskiej publiczności dobrze znany. Projekt rozwija się już 8 lat, rozprzestrzeniając energię na lewo i prawo i pochwalić się może trzema krążkami w swoim dorobku. Skupmy się na tym ostatnim, najbardziej odmiennym, najmroczniejszym i jak do tej pory najbardziej zaskakującym. Album Tracing Echoes został wydany w lutym 2013 roku, a już miesiąc później trafił na polskie półki sklepowe.

You can also read this review in English!

Płytę otwiera utwór A Threat. Od pierwszych dźwięków słychać już, że to ten sam islandzki zespół, który potrafi wydobyć energię gdzieś z głębi ziemi. Na takiej energii ukrytej gdzieś głęboko opiera się choćby kompozycja A King’s Woe. Ale już z otwierającą piosenką czuć, że na Tracing Echoes będzie więcej miejsca na zatopienie się w mroku. Chwilami męskie wokalizy w tym pierwszym utworze nasuwają mi skojarzenia z dokonaniami Thoma Yorke’a, ale to tylko dodaje uroku.

Skoro już o wokalu mowa – Tracing Echoes to także pierwszy album Bloodgroup, na którym Sunna Þórisdóttir może bez przeszkód rozwinąć skrzydła. W Nothing is written in the stars usłyszeć można tylko jej głos, który nieco nakierowuje nas na stylistyczne tory Lany Del Rey, chociaż całość utrzymana jest w bardziej trip-hopowym klimacie. W szybszych utworach, w których wokalistka daje swój solowy popis (The Water czy Lines) nieco nas odwodzi od tych skojarzeń, podążając już bardziej swoją ścieżką.

Bloodgroup już jakiś czas temu odbiegł brzmieniem od tylko i wyłącznie rytmów rodem z parkietu. W jakiś sposób pogrzebali tym samym swoją wielką przebojowość w stylu debiutanckiej płyty. Jednak zaczęli udawać się w odległe, czasem dzikie przestrzenie, tworząc nową płaszczyznę dźwięku, która prócz tańca rzuca też słuchacza na głęboką wodę, dając dodatkowe obciążenie niezbyt lekkimi tekstami.

Może takie wrażenie rodzi się również za sprawą wzmocnienia rytmicznej strony o żywą perkusję, jak np. w utworze Nothing is written in the stars. Ale to nie jedyny taki moment. Już w Disquiet poczuć można perkusyjny wiosenny prysznic deszczu, a co dopiero w chwytliwym Fall, który był jednym z singli promujących album. W tym utworze słychać, że to stary dobry Bloodgroup.

Ku spotęgowaniu specyficznego islandzkiego chłodu dźwięków muzycy kolejny raz sięgnęli po aranżacje smyczkowe (choćby w Nothing is written in the stars czy pojawiające się w tle The Water), za które tradycyjnie już odpowiada Ólafur Arnalds.

Usłyszeć można także na tej płycie jak duży wpływ na komponowane melodie ma Janus Rasmussen, wokalista i magik elektroniki. Tak już jest, że do czego nie przyłoży ręki, wychodzi dobrze. Nigdy też nie można mu zarzucić, że zanudza, aczkolwiek ma swój specyficzny rozpoznawalny styl. Nieodzownie serwuje rytmy, które zmuszają do szybszych uderzeń serca i zaraża swoją osobistą energią, porywając do tańca jak w Cut out your tongue czy Indefinate. Let your fears go, mind is turbulent. All your thoughts are pulsating.

Dopełnieniem tej mrocznej odsłony energetyzującego Bloodgroup jest oprawa graficzna – dzieło Heiðrik Á Heygum (również reżysera jednego z teledysków promujących album) we współpracy z fotograf Sigríður Ellą Frímannsdóttir. Okładka jest czarno-biała, zaś całe wnętrze jest utrzymane w tonacjach ciężkiej szarości i czerni, a po zajrzeniu do wnętrza muzycy dybią na nas okiem, widziani niczym przez swoisty kalejdoskop.

Tę mroczną płytę zamyka leniwie rozpoczynający się Mysteries undone, który w finale wybucha jasnością głosu Sunny. Too bright for your eyes.

Mimo tego ostatecznego wybuchu, muzyka Bloodgroup nie ma nic wspólnego z białymi nocami. Na Tracing Echoes muzycy zaprezentowali materiał bardzo zimowy, chwilami stonowany, ale też miejscami kruszący barierę uwalniania energii. Czuć jakby powstał pośród zimowych ciemności i w takim też otoczeniu najlepiej się go odbiera. Ta recenzja mogła się ukazać już dawno temu, ale z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to nie jest tylko płyta na chwilę, chce się do niej wracać. Więc właściwie bez mrugnięcia okiem mogę nazwać tę płytę elektronicznym islandzkim albumem roku 2013.

Bloodgroup - Tracing Echoes (cover art)Bloodgroup – Tracing Echoes
1. A Threat
2. Disquiet
3. Nothing is written in the stars
4. Fall
5. Cut out your tongue
6. The Water
7. Indefinite
8. A King’s Woe
9. Lines
10. Mysteries undone

Written By
More from úlfurinn
RETRO STEFSON – Skin
W tym tygodniu ukazał się nowy klip jednego z najbardziej energetycznych zespołów...
Read More
0 replies on “Bloodgroup – Tracing Echoes”