Jeśli miałabym wybrać pierwszy islandzki zespół, który swoją muzyką sięga do brzmień elektronicznych i zachwycił mnie bez żadnych dodatkowych bodźców zewnętrznych, byłby to nie jakby wydawać się mogło najsłynniejszy GusGus, a właśnie Worm Is Green. W tamtym czasie oczarowali mnie jedynie z dwoma albumami (Automagic z 2003 i Push Play z 2007 roku), teraz zespół pojawia się na mojej ścieżce ponownie, prezentując świeżutki, jeszcze gorący i pachnący czwarty studyjny album – To them we are only shadows.
You can read this review also in English here!
Po pięciu latach od wydania ostatniego albumu zatytułowanego Glow, doczekaliśmy się wreszcie nowego materiału w postaci 10 premierowych kompozycji. Już pierwsze sekundy albumu To Them We Are Only Shadows, które przysługują piosence o tym samym tytule, przypominają o tym, co stanowi siłę i największy urok Worm Is Green. To kruchy, uroczy i jasny wokal Guðriður Ringsted. Potrafi ona idealnie wytworzyć atmosferę melancholii i zepchnąć w trip-hopowe czeluści jak robi to np. w With You, utworze z klasą zamykającym album. Ale bez obaw, zespół nigdy nie przytłaczał ciężką, duszną, odbierającą oddech elektroniką tak więc i tym razem oferuje syntezatorowe dźwięki z wyczuciem, włączając nawet motywy na pianino (Voices). To them we are only shadows nie prezentuje jednorodnej atmosfery, potrafi zaskoczyć i można to poczytać za zaletę albumu. Entuzjaści trip-hopu znajdą tutaj echa gęstego ciężkiego mrocznego brzmienia np. w Form A Single Line, gdzie Guðriður dostaje męskie wsparcie wokalne.
Ale Worm Is Green to nie tylko przejmujące melancholijne brzmienie, bowiem zespół nigdy nie dawał się jednoznacznie zaszufladkować, stawiając na wybieranie co najlepszych cech z gatunków takich jak downtempo czy trip-hop. Za sprawą dbałości o dźwiękowe szczegóły bogato użytych cyfrowych przeszkadzajek, na To Them We Are Only Shadows zespół wykazuje się niebywałą gibkością w plastycznym obrazowaniu swoich utworów. W delikatnym, klimatycznym i nieco hipnotycznym Around & Around naprawdę można poczuć, że obserwuje się scenę przy świecącym księżycu. W oczach ludzi beztrosko tańczących wokół ogniska odbija się jego blask, a na ich twarzach gości uśmiech. Tak lekko, zwiewnie, mistycznie, eterycznie. Let’s just live my love także prezentuje radosny, bardzo pozytywny klimat za sprawą tekstu. Cudowne promienie słoneczne padają na naszą twarz, choćby słuchało się tego utworu podczas spaceru w deszczu. Swoimi tekstami w połączeniu z muzyką Worm Is Green oddziałuje na wyobraźnię słuchacza. Potrafi tchnąć otuchę w serce przy Stand Your Ground czy radośnie mrugając do nas okiem, próbować wyciągnąć na parkiet przy The Music. Moją uwagę przykuł również utwór The Eventual End (Thank You), który stanowi niejako podziękowanie dla słuchaczy i fanów za wszystko, czego zespół mógł doświadczyć w czasie swojej kariery.
Wniosek jest prosty – Worm Is Green nie od dziś gości na islandzkiej muzycznej scenie, zatem w pełni świadomie oferuje swój nowy materiał w apetyczny sposób, racząc nas melodyjnym dream-popem. Potwierdza tym swoją klasę. Nie na darmo uplasowali się dla mnie przed swoimi pobratymcami z GusGus. W końcu Worm Is Green wciąż obiera swój muzyczny kierunek, wywołując na mojej twarzy błogi uśmiech zadowolenia.
Zespół w składzie:
Guðriður Ringsted – wokal
Árni Teitur Ásgeirsson – programowanie, syntezatory
Bjarni Þór Hannesson – sampler, syntezatory
Þórsteinn Hannesson – perkusja
Worm Is Green – To Them We Are Only Shadows
1. To Them We Are Only Shadows
2. Let’s Just Live My Love
3. Form A Single Line
4. Stand Your Ground
5. Around & Around
6. The Eventual End (Thank You)
7. The Music
8. Voices
9. We Are Lost
10. With You
Albumu można posłuchać już na profilu Bandcamp.