Lekcja przyjaźni i miłości

„Miłość, przyjaźń, muzyka”. Kojarzycie to hasło? Każdego roku dziesiątki tysięcy ludzi przemierzają Polskę wzdłuż i wszerz, żeby dotrzeć do miasteczka nad Odrą i przekonać się, czy to jest coś, co faktycznie nadaje sens życiu. Specjalne pociągi wiozące ludzi na miejsce, kilka dni koncertów, wielka scena, miasteczka namiotowe, pokojowe patrole… I pewnie wielu znalazło tam to, czego szukało. Ale lekcję przyjaźni, miłości i muzyki można przeżyć w zdecydowanie mniejszym gronie. Wystarczą dwie artystki, jedna gitara, mała scena i nie więcej niż setka osób. Miejsce? Jedno z dziewięciu w Polsce. W tym przypadku – Rzeszów.

Gdy na scenie pojawiła się Elin Ey nikt nie wiedział, jak potoczą się wydarzenia tego wieczoru. Może dlatego, że to jej pierwsza wizyta w Polsce, a ona sama w zasadzie nie była wcześniej znana polskiej publiczności. Nieśmiało wypowiadane słowa zdradzały lekką tremę, ale głos Elin nabierał pewności, gdy tylko zaczynała śpiewać. Wśród zaprezentowanych utworów znalazły się autorskie kompozycje z różnych okresów twórczości, piosenki napisane przez jej mamę i prababcię (ang. tłumaczenie tytułu – If I were an angel with wings), czy też akustyczne wersje utworów skomponowanych razem z siostrami Elisabet i Sigga (utwory Sisy Ey: Ain’t got nobody, Bounds). Zaśpiewała też kilka coverów. Pojawiły się takie piosenki, jak Dreams (Fleetwood Mac), Love to Angie czy True Love. Z każdym kolejnym dźwiękiem Elin wciągała publiczność w swój świat, pełen miłości, tęsknoty, życiowych rozterek. Nieśmiałość ustąpiła, a w skrywanych pod kapeluszem oczach Elin pojawił się błysk, zdradzający siłę charakteru tej skromnej i niepozornej dziewczyny. Do wspólnego wykonania ostatniej piosenki Elin zaprosiła swoją najlepszą przyjaciółkę, Myrrę Rós. „Won’t break from your head” zabrzmiało fantastycznie.

Foto: Anna Klag / radio.rzeszow.pl
Foto: Anna Klag / radio.rzeszow.pl

Przyjaźń to ogromna siła. Oto na scenie teatru w Rzeszowie stały dwie dziewczyny, które dotarły tu z zupełnie innego świata, pełnego pól lawy, czarnych plaż, wulkanów, lodowców. Nawet gdy mówiły po angielsku ich akcent zdradzał znajomość języka elfów. Wpatrzone w siebie dodawały sobie otuchy, a jednocześnie cieszyły się, że spełniają marzenia. Gdy zaczynała się ich przyjaźń też towarzyszyła im muzyka. Dziś mogą się nią dzielić z ludźmi na całym świecie, nie tylko przez swoje albumy, ale osobiście.

Ta sama sala, ta sama publiczność, nawet gitara ta sama. Tylko artystka inna. Myrra Rós to zupełnie inna osobowość. Ciepły uśmiech, który od razu skrócił dystans. I potężna dawka miłości już od samego początku – Laura’s Song, kołysanka napisana dla córki, zaśpiewana z ogromną czułością i tęsknotą. Potem Myrra zagrała kolejno Us and Us two (ang. tłumaczenie tytułu), The house the home i Paper Plane. Ten ostatni utwór, to szczególny hymn przyjaźni. Wyjątkowy prezent na długą i daleką drogę dla kogoś bliskiego sercu autorki, dla Elin Ey.

„Now you got to go,
to be cast
into thunders, storms and sunny days,
my little paper plane.
I will wait”
.

Wśród zagranych utworów pojawiły się też covery, jak Fields of Gold Stinga (a właściwie Evy Cassidy), czy Rubber and Soul z repertuaru Ane Brun. Jednak temat wieczoru – miłość – powracał nieustannie, choćby za sprawą utworu Sail On. Myrra dedykowała go swojej mamie, która tego właśnie dnia obchodziła urodziny. Artystka nie zapomniała też o mężu. Poświęciła mu utwór Animal. Dokładnie rok wcześniej, Myrra i Julius jeszcze jako narzeczeni grali w Rzeszowie we wspólnym projekcie VAR. Wtedy też najczęściej powtarzanym zdaniem było „To jest miłość”. Ostatnie trzy piosenki dziewczyny zaśpiewały razem, zamykając koncert utworem Wicked Games z repertuaru Chrisa Isaaka.

Przyjaźń z muzyki, miłość z przyjaźni, muzyka z miłości. Myrra Rós i Elin Ey. Dziękujemy.

Zdjęcie: Anna Klag / www.radio.rzeszow.pl
Więcej zdjęć w galerii na stronie Polskiego Radia Rzeszów

Written By
More from Bartek Wilk
Of Monsters and Men na OPEN’ER FESTIVAL
Koncertowali niemal w każdym zakątku globu, jednak w Polsce wystąpią po raz...
Read More
0 replies on “Lekcja przyjaźni i miłości”