Fjordwalker to Alex Polianin. Pochodzi z bardzo odległego miasta, z Jekaterinburga w Rosji. Jest wiecznym podróżnikiem i artystą, tworzącym muzykę na pograniczu synthwave, trip-hop, downtempo czy ambientu. Jego dźwięki płyną prosto z duszy i choć nie jest to zamierzone, brzmią jak muzyka z dalekiej Północy. Pełna przestrzeni i pięknych, a jednocześnie surowych krajobrazów. Fjordwalker grał w dziesiątkach krajów, także w Polsce. Otwierał koncerty takich artystów, jak Morcheeba, This Will Destroy You, Arms And Sleepers czy Tides From Nebula. 1 grudnia ukazał się jego najnowszy klip wideo do utworu Few Seconds.
Bartek: Wygląda na to, że jesteś pierwszym artystą z Rosji, który pojawia się na muzykaislandzka.pl. Bardzo się cieszę, że mogę z Tobą porozmawiać. Zacznijmy więc od początku. Pochodzisz z Jekaterinburga. To bardzo odległe miejsce, daleko od Skandynawii, nie wspominając Islandii. Ale Ciebie porwał klimat Północy… Jak to się stało?
Fjordwalker: Moje miasto – Jekaterinburg jest bardzo daleko. Od Skandynawii, od Europy, nawet od Moskwy (30 godzin jazdy pociągiem i 2,5 godziny samolotem). Jeśli spojrzymy na nazwę projektu, to nie dotyczy ona konkretnie Skandynawii. Chodzi o liryczną postać kogoś, kto jest w drodze, podróży i preferuje atmosferę Północy. Ciszę i spokój.
Poza tym zima w Jekaterinburgu jest zawsze bardzo ostra. Ale nie wiem, czy to ma jakiś związek.
Bartek: Twoja muzyka rzeczywiście przepełniona jest brzmieniem Północy. Może to kwestia inpiracji, a może z powodu nazwy Twojego projektu – Fjordwalker. Zastanawiam się, jak ludzie reagują, kiedy dowiadują się, że jesteś z Uralu? (widziałem to małe fantastyczne logo URAL na Twojej stronie)
Fjordwalker: Niektórzy są bardzo zaskoczeni, że jestem z Rosji. Większość ludzi myśli, że jestem Niemcem lub Szwedem. Czasem mówią, że jestem z Finlandii, z powodu mojego nazwiska… jego końcówka brzmi podobnie do fińskich nazwisk. Ale w rzeczywistości to typowe rosyjskie nazwisko, pochodząca od słowa „поле”.
A przy okazji… „Urals” – logo na moim posterze to firma odziewżowa moich przyjaciół. Bardzo dobre rzeczy!
Kiedy tworzę muzykę nie zastanawiam się nad tym, jak powinna brzmieć. Z kolorami Północy, południowa, zachodnia, jakkolwiek. Szczerze powiedziawszy, wszystko dzieje się spontanicznie i czasami nie potrafię tego wytłumaczyć. Wprost ze środka duszy. Dlatego nie jestem modny.
Bartek: Dałeś ponad 250 koncertów w 17 krajach, wliczając Polskę. Odwiedzałeś też i grałeś w wielu miejscach na Islandii. Mówisz o sobie – wieczny podróżnik. Powiedz mi, gdzie czujesz się najlepiej i dlaczego?
Fjordwalker: Według aktualnych informacji, to już ponad 300 koncertów w 19 krajach. Ale jestem trochę zmęczony pisaniem o liczbach. To nie jest żaden wskaźnik. Jedynym wskaźnikiem jest jakość, wciąż muszę sięgać wyżej, żeby osiągnąć świetną jakość. I sporo jeszcze się nauczyć. Myślę, że wszystkie najlepsze koncerty i niesamowite miejsca mam przed sobą, w przyszłości.
Najbardziej komfortowo jest kiedy potrafisz odnaleźć równowagę między byciem w trasie i przebywaniem w domu. Zawsze dobrze jest być na trasie, ale kiedy wracasz do domu po długiej podróży, jest jeszcze lepiej. Wszędzie jest mi dobrze, a przy okazji, bardzo lubię Polskę. Wiele razy świetnie mi się tam jeździło autostopem, kiedy podróżowałem jako turysta.
Bartek: Muszę skorzystać z okazji i zapytać Cię o rosyjską scenę muzyczną. Przyznaję, że to dla mnie temat kompletnie obcy. Jak wygląda scena w Rosji? Jakie projekty czy zespoły mógłbyś polecić?
Fjordwalker: Rosyjska scena muzyczna jest bardzo interesująca, ale jak wiele innych lokalnych scen nie wychodzi poza kraj z powodu tekstów, tworzonych w rodzimym języku. Chociaż niektóre anglojęzyczne lub instrumentalne zespoły są rozpoznawalne poza Rosją. Wciąż odkrywam interesujących artystów, którzy pozostają w moim odtwarzaczu na dłuższy czas. To nie tylko młode zespoły, ale też takie, które grają od 10 lat czy nawet dłużej.
Dam parę przykładów bardzo interesujących zespołów, które już mają swoją historię i osiągnięcia. Lubię słychać tych artystów na słuchawkach i na żywo:
Therr Maitz (Moscow), Tequilajazz (St. Petersburg), Мои Ракеты Вверх (Moscow), Ассаи (St. Petersburg), Pinkshinyultrablast (St. Petersburg), Penguinsmeat (St. Petersburg), D-Pulse (St. Petersburg), Long Arm (St. Petersburg), Nina Karlsson (St. Petersburg), On-The-Go (Moscow), Everything is made in China (Moscow), Gnoomes (Perm), Erida’s Garden (Izhevsk), Groovebag (Yekaterinburg), EK-Playaz (Yekaterinburg), Tip Top Tellix (Yekaterinburg), Around the world in 80 days (Yekaterinburg). Z tym ostatnim zespołem miałem nawet okazję wspólnie koncertować w latach 2010-2012 i kontynuujemy wspólne koncertowanie jako dwa zaprzyjaźnione projekty.
I wielu innych interesujących artystów, wszystkich ciężko wymienić… Od hip-hopu do hardcore-punk, od neoklasyki po jazz eksperymentalny.
Bartek: Często mówię, że Islandia to stan umysłu. Zgodzisz się z tym?
Fjordwalker: To interesująca fraza, ale każdy człowiek na ziemi może mieć własne zdanie, które będzie dla niego wiele znaczyło. Może nawet więcej niż tylko słowa. Powiedzmy więc, że Islandia to dla mnie kolorowa przygoda w przyjemnej atmosferze, mili ludzie, interesująca historia, magiczna muzyka i wspomnienia chwil, które tam przeżyłem. Lubię Islandię, tak samo jak lubię Ural.