Tunglleysa – blask księżyca w czarnej wodzie

Gdybym miał wskazać najaktywniejszych i najbardziej kreatywnych islandzkich artystów poruszających się w stylistyce ambientowej, to Tunglleysa zdecydowanie byłaby na szczycie mojej listy. Thorkell Atlason i Pan Thorarensen tworzyli wcześniej pod nazwą Ambátt, zdecydowali jednak, że kolejny wspólny album nagrają pod innym szyldem. Choć to muzyka, a nie nazwa projektu są najważniejsze, uznali że Tunglleysa – czyli „księżycowy blask” zdecydowanie bardziej pasuje do ich twórczości. A muzyka duetu, jak zresztą możecie się przekonać, ewoluowała w ostatnim czasie z eksperymentów łączących wiele gatunków (jak rock, jazz, ambient i folk), zmierzając zdecydowanie w stronę ambientu właśnie.

Kiedy zapytałem Pana Thorarensena o to, jak pracują nad swoimi utworami odpowiedział, że mają dość tradycyjne podejście do tego procesu. Przynoszą pomysły, harmonie, fragmenty, które wspólnie łączą w całość. Utwory Tunglleysa powstają w dużej mierze na zasadzie improwizacji. Z tego też powodu album zawsze jest zapisem danej chwili, czymś niepowtarzalnym.

Tunglleysa to 7 utworów, ponad połowa z nich nagrana została z udziałem gości. Tradycyjnie już, na albumie pojawiają się dźwięki trąbki Sebastiana Studnitzkiego – tym razem w utworze Feigsey, zaśpiewanym po angielsku przez Katrinę Mogensen. To utwór nawiązujący do poprzedniego albumu Flugufen (Ambátt), jedyna piosenka na tej płycie, wymykająca się stylistyce ambientowej. A trzeba dodać, że na Tunglleysa są jeszcze 3 zaśpiewane utwory. Utwory, nie piosenki. I to właśnie wokalistka, która wzięła udział w ich powstaniu przyciąga największą uwagę.

Z Mari Kalkun poznali się kilka lat temu w Tallinie. Pan i Thorkell grali tam koncert, Mari również. Pojawiła się na ich występie. Panowie byli już wówczas pewni, że muszą nagrać wspólne utwory. I to w języku estońskim, choćby ze względu na fascynację Thorarensena kulturą, ludźmi i językiem estońskim. Mari Kalkun otwiera album utworem Sortufen (z estońskiego „czarna woda”), śpiewa pewne frazy, rymowane wersy, zdania, motywy, które powtarzane tworzą niesamowity nastrój, bajeczny, folkowo-ambientowy. Założeniem Tunglleysa było dopełnienie ambientowych przestrzeni właśnie za pomocą wokalu – śpiewnego, brzmiącego tajemniczo i pełniącego w jakimś sensie rolę instrumentu, prowadzącego linię melodii.

Całość – skomponowaną i zagraną przez Pana Thorarensena i Thorkella Atlasona uzupełnia jeszcze gościnny udział włoskiego klarnecisty Claudio Puntina oraz islandzkiego kontrabasisty Borgara Magnasona.

To płyta bardzo ciepła, miękka i delikatna. Jak zawsze w przypadku tego duetu dopracowana w najmniejszych szczegółach. Album, którego dźwięki otulają jak księżycowa poświata, nadając temu co wokoło zupełnie inny koloryt. Jak mówi Pan Thorarensen: „nasza muzyka to Tunglleysa, my to Tunglleysa”. Ten album jest więc też pewnym artystycznym manifestem, określeniem i wskazaniem, jaki kierunek duet wybrał i w którą stronę chce podążać.

Trzymajmy też mocno kciuki aby w przyszłym roku pojawiło się jakieś koncertowe okno, bo Tunglleysa ma pewne plany związane z koncertami w Polsce. Oby to się powiodło!

A w najbliższy wtorek, 14 grudnia, o godz. 22, w audycji Tónlist na antenie Radia Centrum usłyszycie moją rozmowę z Panem Thorarensenem i wspólnie posłuchamy najnowszego dzieła Tunglleysa.

Tunglleysa – Tunglleysa (9/10)

Written By
More from Bartek Wilk
Myrra Rós – Thought Spun
18 stycznia Myrra Rós wydała swój kolejny album. Nosi tytuł 'Thought Spun’...
Read More
0 replies on “Tunglleysa – blask księżyca w czarnej wodzie”