Rozmowa z Kristjánem Páll Kristjánssonem (Of Monsters And Men)

Of Monsters And MenJedna z głównych gwiazd tegorocznego Colours of Ostrava to islandzki zespół Of Monsters And Men. Na chwilę przed festiwalem mamy dla Was specjalny wywiad z basistą grupy, Kristjánem Páll Kristjánssonem.

Więcej o Colurs of Ostrava – tutaj.

1. Kiedy organizatorzy festiwalu ogłosili, że zagracie w tegorocznej edycji okazało się, że jesteście w Czechach niesamowicie popularni, choć nigdy nie koncertowaliście w tym kraju. Byliście kiedykolwiek w Czeskiej Republice jako turyści?

Kristján: Nie, ja sam nigdy nie byłem w Czechach i z tego co wiem, to nikt z zespołu też tu wcześniej nie był. Ale bardzo się cieszę, że tam przyjedziemy, bo wiele słyszałem o tym kraju.

2. Większość islandzkich zespołów charakteryzuje melancholijne, północne brzmienie. Wy trochę się pod tym względem wyróżniacie. Czy tak faktycznie jest, czy jest to jakaś wspólna cecha islandzkich kapel?

Kristján: Zgadzam się, że nie jesteśmy podobni do innych islandzkich zespołów. Ale wciąż mamy coś wspólnego. Nie wiem co sprawia, że islandzkie kapele mają swoje specyficzne brzmienie, może chodzi o to, że wywodzimy się z jednego środowiska. To mała wyspa na środku morza, jesteśmy małym krajem. Pewnie to sprawia, że pojawia się coś wspólnego w muzyce z Islandii. Ale fakt, my jesteśmy inni. Można powiedzieć, że przynajmniej nasz pierwszy album jest o wiele weselszy.

3. Od wielu islandzkich zespołów odróżnia Was świeże brzmienie, którego nie słychać wśród dźwięków melancholii, u Was jest pozytywny nastrój. Jak to robicie?

Kristján: To nie jest zamierzone. My po prostu jesteśmy grupą przyjaciół, która chce wspólnie tworzyć muzykę. No i tak to się stało. Może świat potrzebuje weselszych piosenek? Może o tym właśnie myśleliśmy. Ale poważnie, nie sądzę, żeby to było zamierzone.

4. Opowiadacie historie metaforyczne, ze świata natury i zwierząt. Są one mocno nordyckim przywiązaniu do natury. Czy to ma coś wspólnego z islandzką tradycją?

Kristján: Tak, w tym kraju od lat, od wieków opowieści były przekazywane ustnie. Były w nich wszelkie stworzenia – potwory, wojownicy czy zwykli ludzie. Myślę, że opowiadanie historii jest ważną częścią naszej kultury.

5. Nagrywacie wspaniałe klipy, a Wasz utwór znalazł się na ścieżce dźwiękowej do filmu „The Hunger Games: Catching Fire”. Lubicie straszne i tajemnicze historie? Islandia musi być ich pełna.

Kristján: Ja za bardzo nie lubię się bać, ale niektórzy członkowie zespołu uwielbiają horrory i straszne opowieści. To jest różnie z każdym z nas. Przy realizacji wideo do Little Talks pracowaliśmy z grupą We Were Monkeys. Wiecie, to ten, w którym wędrujemy przez magiczny czarno-biały świat z naszymi głowami i animowanymi ciałami. Pracowaliśmy z nimi też przy King and Lionheart, ale to był zagrany klip. Potem zdecydowaliśmy się też stworzyć z nimi lyric video do wszystkich naszych piosenek. To były przeróżne historie połączone z tekstami utworów.

6. Chętnie łączycie brzmienia akustyczne z gitarami i klawiszami. Jak duży wpływ na Waszą muzykę ma tradycyjna muzyka nordycka?

Kristján: Prawdopodobnie miała wpływ, choć nie jestem pewien jak duży. Z każdym członkiem zespołu jest inaczej. Słuchamy różnej muzyki i mamy różne doświadczenia muzyczne. Choćby ja, jako basista i Arnar – perkusista, mamy mocniejsze, rockowe korzenie, takiej muzyki słuchamy, a Raggi (wokalista) słucha więcej singer-songwriterskich rzeczy, bardziej akustycznych, w których nie ma zbyt wiele rock’n’rolla. Podobnie jak Nanna, choć ona słucha jeszcze poważniejszych kawałków niż Raggi. Trudno więc powiedzieć, że jedna rzecz wpływa na nas wszystkich. Ale pewnie na kogoś z nas tak i można to usłyszeć w naszych piosenkach.

7. Mówicie, że pomiędzy debiutanckim My Head Is An Animal i nowym albumem Beneath The Skin jest różnica jak między czernią i bielą. Jak to rozumieć? Wielki odwrót w stronę rocka?

Kristján: Ostatnia płyta ma mocniejsze elementy w porównaniu do pierwszej. Można powiedzieć, że w utworach jest więcej rocka, dużo nowych rzeczy, plus to, z czym eksperymentowaliśmy. Ale mimo tych różnic, moim zdaniem, znajdziecie podobną, muzyczną ścieżkę w obu albumach.

8. Dlaczego śpiewacie po angielsku?

Kristján: Właściwie nie jestem pewien dlaczego, rozmawialiśmy o tym kilka razy. To Raggi i Arnar podjęli taką decyzję. Wydaje mi się, że lepiej czują się pisząc po angielsku, to bardzo muzyczny język. Islandzki jest bardzo szorstki, więc wokalistom może być ciężko sprawić, żeby słowa brzmiały tak płynnie i miękko jak po angielsku. Poza tym wybraliśmy nazwę Of Monsters And Men. Jeśli myślisz o Islandii, to jest to bardzo mały kraj, w którym żyje około 350 tys. ludzi. A jeśli chcesz tworzyć muzykę i słowa, które zrozumieją ludzie z innych części świata, musisz zdać sobie sprawę, że islandzki nie jest rozwiązaniem.

9. Pierwszy raz przyjeżdżacie do Czech. Chcielibyście coś powiedzieć swoim fanom w tym kraju?

Kristján: Bardzo się cieszymy, że przyjedziemy do Ostravy, że zagramy dla Was pierwszy raz, dla nowej publiczności i miejmy nadzieję, nowych fanów. Zawsze rozmawiamy o tym, jakie to niesamowite odwiedzać nowy kraj. Uwielbiamy spotkania z fanami i cieszymy się oglądając ich reakcje w każdym miejscu, które odwiedzamy.

 

*Rozmowa udostępniona przez organizatora festiwalu Colours Of Ostrava

Written By
More from Bartek Wilk
Nowe single od Laser Life & Hakón i Axel Flóvent
44% – tak nazywa się utwór, który jest wspólnym dziełem Laser Life...
Read More
0 replies on “Rozmowa z Kristjánem Páll Kristjánssonem (Of Monsters And Men)”