Soundvík – wywiad z Rafałem Szczerbowskim

Soundvík

Kiedy pytam islandzkich muzyków, dlaczego jeszcze nie przyjechali do Polski, by zagrać, zazwyczaj dostaję odpowiedź znajdź nam agencję koncertową, to przyjedziemy. Więc wreszcie teraz pojawiła się kolejna iskierka nadziei. Pragnę Wam przedstawić Soundvík – małą agencję koncertową skupioną głównie na promowaniu islandzkich artystów w Polsce i reszcie Europy Centralnej, jak i sprowadzaniu wykonawców z innych krajów, by pokazać ich Islandii i dać im możliwość zainspirowania się nią i nawiązania jakiejś współpracy. Spotkałam się z Rafałem Szczerbowskim, założycielem Soundvík, pewnej białej nocy w Reykjavíku i opowiedział mi o swoim projekcie w samym środku imprezy z muzyką islandzką.

You can read English version of this interview here!

Jak to się stało, że tak właściwie ten kraj Cię przyciągnął?

Bardzo schematycznie. Mając 13 lat, pierwszy raz usłyszałem Hyperballad Björk. Bardzo mi się to spodobało, bo było zdecydowanie różne od całej tandety lat 90tych. To był chyba 1997 rok, Björk wydała wtedy Homogenic. Dostęp do internetu był jeszcze wtedy mocno ograniczony. Pamiętam, że łączyłem się z internetem poprzez bardzo krótki kabel, który musiałem podciągać z przedpokoju do mojego pokoju, w nocy, kiedy moi rodzice spali. Robiłem swoje własne nocne wyszukiwanie informacji na temat Islandii, a później ukrywałem przed rodzicami wysokie rachunki za telefon. Mam nadzieję, że już nie pamiętają ;) Chłonąłem wtedy wszystko na temat wyspy, Björk, innych artystw, historii, kultury itp. Nagrywałem na VHSy teledyski, które można było zobaczyć na VH1, czy francuskiego MCM. W 2006 miałem pierwszą możliwość, żeby przylecieć na Islandię. Przyleciałem na 3 tygodnie. Byłem na koncercie Björk, Sigur Rós i wielu innych islandzkich gwiazd podczas jednego dużego koncertu. Byłem zachwycony! Podczas tego pobytu pamiętam także rewelacyjny koncert GusGus w nieistniejącym już kultowym NASA. Była to zima, więc nie było zbyt dużo słońca. Chodziłem bardzo dużo po Reykjavíku i okolicach, co chwilę się gubiłem, przeszedłem pieszo zapewne kilkadziesiąt kilometrów, niezwykle sie zafascynowałem. Drugi raz przyleciałem w 2008 na półtora miesiąca, później w 2010 na Iceland Airwaves, aż w końcu w 2011 postanowiłem przylecieć na trzy wakacyjne miesiące. Moje trzy miesiące są już dwoma latami i póki co nie planuję zmiany miejsca.

Myrra Rós (foto: Kasia Klimek - www.kasiaklimek.com)
Myrra Rós (foto: Kasia Klimek – www.kasiaklimek.com)

A kiedy zrodził się pomysł na Soundvík? Wtedy za pierwszym razem, Iceland Airwaves?

Nie. Pomysł na promocję islandzkiej muzyki w Polsce jak i zarówno polskiej na Islandii zrodził się w trakcie pierwszej trasy z Myrrą Rós, kiedy polecieliśmy do Polski. Po trasie, która okazała się całkiem niezłym sukcesem frekwencyjnym. Sama artystka była zachwycona zorganizowaniem trasy, Polską publicznością, o czym opowiadała wiele swoim przyjaciołom z branży muzycznej. Wtedy doszło do mnie, że jest to coś, w czym się prawdopodobnie spełniam i coś, co chciałbym naprawdę bardzo robić. Chciałbym organizować trasy koncertowe, promować artystów, chciałbym, by zespoły, przede wszystkim te, które lubię, stawały się coraz bardziej popularne w Polsce, a sama muzyka islandzka częściej gościła w naszym kraju. Tak samo jak nasi ciekawi, polscy artyści, którzy zasługują na pokazanie siebie i tego, co tworzą na Islandii przed tutejszą publicznością. Może warto byłoby postarać się o jakąś przyjemną kolaborację polsko-islandzką.

Trasa Myrry to było Twoje pierwsze doświadczenie organizacyjne czy coś wcześniej miałeś na koncie?

Miałem na koncie jedynie imprezy djskie z muzyką islandzką czy też indie, które przyciągały trochę ludzi oraz pracę przy kilku polskich festiwalach. Dopiero tak naprawdę trasa Myrry, którą bookowałem i nad której organizacją siedziałem prawie 8 godzin dziennie przez miesiąc, pokazała mi jak ciężka to praca, ale też jak ekscytująca.

Teraz debiutujesz jako agencja koncertowa z pierwszym zespołem z Polski – Domowe Melodie.

Domowe Melodie to jest trasa przede wszystkim Dawida [Stabika – przyp. red.] z serwisu muzykaislandzka.pl. Nie mogę sobie przypisywać żadnych większych zasług. Jedynie tak naprawdę pomagałem mu, dając wskazówki ze swojego doświadczenia. Na pewno po tych kilku zorganizowanych trasach wiem już dużo więcej na temat miejsc, spraw technicznych, finansowych, spraw związanych ze sponsoringiem i ogólnej organizacji koncertów. Mam nadzieję, że się przydałem.

Trasa koncert islandzkich muzyków jest zawsze bardzo kosztownym przedsięwzięciem ze względu na to, że wyspa jest odizolowana i trzeba przetransportować sprzęt samolotem. Myślisz, że taki przeciętny młody zespół islandzki jest stać na taką promocję za granicą, jest to stosunkowo łatwe dla nich czy nie?

Na pewno transport muzyków, jak i instrumentów z Islandii nie należy do najłatwiejszych i często wiąże się ze stresem i kilkoma problemami. Z drugiej strony (finansowej) jednak Islandia jest na tyle krajem kładącym nacisk na kulturę, że przy odrobinie szczęścia i dobrym uzasadnieniu można załapać się na jedną z dotacji, które pomagają artystom na promocję za granicą. Czasem także można spróbować zwrócić się do linii lotniczych z propozycją współpracy, promocji w zamian za zniżkę. Trzeba się starać niejednokrotnie kombinować, by zostać się na stały ląd. Na myśleniu, co by zrobić, żeby jak najtaniej wyszło przetransportowanie się do Polski. Również z Myrrą trafiliśmy na kilka przeszkód w trakcie naszej długiej podróży z Islandii do Kopenhagi, a dalej pociągiem do Malmo i nocy na lotnisku, kłótni z pracownikami RyanAira, aż w końcu lotu do Gdańska, gdzie zaczynaliśmy
trasę. Wszystko jednak zawsze się udaje.

Björk 1997

A jakich islandzkich artystów byś polecił?

Pamiętam, że nigdy wcześniej nie zagłębiałem się w twórczość Hjaltalín, ale po nowym albumie jestem w nich zupełnie zakochany. Bardzo lubię Emilíanę Torrini. Szczególnie za album Fisherman’s Women, na którym z małym nakładem instrumentów i przy lekkim akustycznym graniu potrafiła stworzyć coś niesamowicie magicznego. Oczywiście w dalszym ciągu jestem fanem Björk. Czegokolwiek by nie zrobiła, nie można powiedzieć, że stoi w miejscu. Może nie zawsze jest to idealne muzycznie, mimo to za każdym razem potrafię znaleźć coś, co mnie zachwyci. Mam nadzieję, że Samaris pokaże wkrótce trochę więcej. Lubię bardzo klimat lat 80. Berndsena i teraz czekam z niecierpliwością na jego nową płytę. Do pobawienia się uwielbiam FM Belfast, nawet ostatnio staram się przekonywać do Retro Stefson, mimo, że wcześniej było mi ciężko. Poza tym Ólöf Arnalds, Kimono, My Summer as a Salvation Soldier, Sykur, Sin Fang, Borko, Pétur Ben, NOLO, Agent Fresco oraz kilka innych, z którymi wiążę nadzieje.

Największe Twoje wyzwanie muzyczne, organizacyjne?

Według mnie trasa Xenii Kriisin była dużym wyzwaniem, z tego względu, że była ona niezwykle spontaniczna. Zrobiona w niesamowitym chaosie. Niektóre z koncertów były organizowane praktycznie z dnia na dzień czy bookowane 2 tygodnie przed, co tak naprawdę w tym przemyśle jest niedopuszczalne ze względu na brak czasu na promocję wydarzenia. Mimo to spędziliśmy niesamowity czas. Osoby, które przyszły na koncerty, zakochały się w Xenii i myślę, że dalej będziemy coś razem robić. Teraz szukamy wytwórni w Polsce. Tak samo jak dla kilku innych artystów …

Myślisz, że islandzcy artyści znają jakichś polskich wykonawców?

Wydaje mi się, że islandzcy artyści… nie mogę powiedzieć, że są zbyt leniwi, żeby poznać polskich artystów, ale woleliby pewnie, żeby podać im ich na tacy. Dlatego właśnie chciałbym Islandczykom przedstawić ciekawych polskich artystów, z którymi może i mogliby coś stworzyć. Mam również w planie pewien projekt połączenia polskich i islandzkich artystów na pewną kompilację i to już jest pomysł powstający od jakiegoś czasu. Jestem pewien, że spodoba się Islandczykom to, co mam dla nich przygotowane w niedalekiej przyszłości.

Low Roar photo by Rafał Woliński
Low Roar – autorem zdjęć jest Rafał Woliński

A jakie plany masz na przyszłość jako Soundvík, oprócz wspomnianej kompilacji?

Mam plan trasy z wcześniej wspomnianym Berndsenem, zarówno jak i z amerykańsko-islandzkim Low Roarem. W październiku w Polsce znów zawita Myrra Rós. Tę ostatnią spróbuję połączyć z Elín Ey, która robi aktualnie karierę ze swoimi siostrami w Sísý Ey. Chciałbym również zacząć współpracę z kilkoma polskimi artystami i pracuję teraz nad tym. Jeśli tylko coś będzie już w 100% potwierdzone, na pewno pójdzie do wiadomości.

To trzymamy kciuki.
Dziękuję.

Dzięki za wywiad.
Dziękuję.

Facebook

Written By
More from úlfurinn
Unsound Festival 2014
XII edycja krakowskiego festiwalu Unsound, którego motywem przewodnim w tym roku będzie...
Read More
Leave a comment