Skynvera to drugi, pełny album Futuregraphera, a w sumie piąte wydawnictwo jeśli wziąć pod uwagę epki wydane wcześniej wspólnie z innymi artystami. To obowiązkowa pozycja dla fanów muzyki elektronicznej i brzmień lat 90. Album energetyczny, ale zróżnicowany, mniej weirdcorowy od debiutanckiego LP. Tym, którzy nerwowo poszukują w pamięci muzycznych dokonań Futuregraphera przypomnę, że znany jest m.in. z wielu remiksów utworów islandzkich artystów, choćby Samaris, Worm Is Green, Ruxpin, Skurken, Borko czy Ghostdigital. Jest też członkiem Weirdcore electronic music collective, którego założycielem był nieżyjący już legendarny BIOGEN.
Przyznam, że darzę Futuregraphera wielką sympatią, a jego najnowszy album jest mi szczególnie bliski. Dlaczego? O tym za chwilę. Składam jednak tę deklarację na samym początku, aby uprzedzić, że mogę mieć problem z obiektywnym spojrzeniem na Skynvera.
Album nagrywany był od stycznia 2014, a w finalnej postaci ukazał się w listopadzie (dzięki wsparciu fanów za pośrednictwem Karolinafund). Powstał w Reykjaviku, w domowym studiu Arniego. I choć zapewne większość z nazw, które teraz padną nie powie Wam więcej niż mnie, to do nagrania wykorzystana została cała masa sprzętu – TR-606, TR-626, 3 Korg Volca’s, Akai S3000XL sampler, Casio SA-10, Roland D-10, Korg ER-1, BOSS DS-1, SD-1 – te dwa przestery Bossa zna chyba każdy, kto choć przez chwilę trzymał w ręce gitarę elektryczną. Do tego Ableton Live działający na polskich wtyczkach D16 Group, no i przede wszystkim dwie kultowe DX7 Yamahy, czyli najbardziej popularny instrument klawiszowy w pierwszej połowie lat 80. Zresztą spora część zgromadzonego przez Futuregraphera instrumentarium to właśnie sprzęt pochodzący z lat 80-90 (choćby właśnie klawisze i automaty perkusyjne). Swoją drogą, artysta wydaje się być totalnie zakręcony na punkcie sprzętu i brzmienia lat 90 co definitywnie przesądza o moim sentymencie do jego twórczości.
W 2012 roku, kiedy Futuregrapher wydał swój pierwszy album Atli Bollason pisał o nim w Grapevine, że muzyka jungle żyje i ma się dobrze. Ale twórczość Futuregraphera trudno zamknąć w jednej szufladzie. Muzyka, którą tworzy wymyka się takim klasyfikacjom. Skynvera jest tego świetnym przykładem. Włączając ten krążek odpłyniecie przy ambientowych fragmentach, a chwilę później obudzi Was szybki puls jungle czy mocne uderzenia drum’n bass. Pojawią się też acid jazzowe klimaty, trąbki ale też 8-bitowe instrumenty przywołujące na myśl pierwsze domowe komputery.
Skynvera to zbiór muzycznych opowiadań. Każde ma swój klimat i temat. O ile to pierwsze usłyszycie dokładnie tak, jak chciał tego autor, to z drugim będzie pewien kłopot. Na płycie nie ma wokali i tekstów. Wskazówką niech więc będą dla Was tytuły utworów, a resztę dopowiedzcie sami.
Płytę otwiera Love Him. Koniecznie podkręćcie basy, a Wasze ubrania będą rytmicznie pulsowały od kolejnych uderzeń. Ten energetyczny utwór łączy ambientowe przestrzenie, pulsujące basy, zmiany tempa i jazzujące klawisze. Wciąga, wysysa i wypluwa. W Drangsnes-1 tempo zwalnia, choć gęstwina elektroniki nie maleje. Pojawiają się natomiast sample. Kolejny utwór powstał z myślą o Salton Sea, filmie, w którym Val Kilmer zagrał rolę trębacza. Samplowane solo trąbki łączy się tu z ambientowym tłem. Melancholia. Ale od krótkiego przerywnika w postaci Keys Ambient nastrój się zmienia. W FM Acid Lover dostaniecie dawkę pozytywnej elektronicznej muzyki z wykorzystaniem jazzowych harmonii i przefiltrowanych instrumentów rodem z 8-bitowców. Jestem na tyle pełnoletni, że pamiętam czasy komputerów C64, Amiga czy Atari i te dźwięki (łącznie z Leipzig, Keys Acid 2, Eyrarbax7 i Changed Her Profile Picture) sprawiają, że czuję się jakbym nagle wrócił do czasów podstawówki. Wtedy rolę internetu spełniała poczta, a na 5-calowych dyskietkach przychodziły do mnie w kopertach dema, trackma i kolekcje muzyczne niezależnych komputerowych muzyków ze Skandynawii, Niemiec czy Holandii. Klimat tamtych lat i brzmienie tamtego okresu wyczuwalne jest od pierwszego momentu. Kto pamięta, z przyjemnością sobie odświeży, kto jest zbyt młody żeby pamiętać koniecznie musi poznać. Pora na najlepszy moim zdaniem fragment albumu – Anna mmm. Świetny, spokojny, ambientowy utwór, który wprowadza w swego rodzaju trans. Ten kawałek pojawił się wcześniej jako singiel Anna, zapowiadający płytę w towarzystwie alternatywnej wersji zatytułowanej Anna Maggý. Anna trwa zaledwie 3:17, ale dla mnie mogłaby trwać przynajmniej trzy razy dłużej. Na koniec petarda w stylu jungle. Ray´s Pizza sprawia, że tętno znów przyspiesza. I znów wracają wspomnienia. Tym razem nie moje. Tempo utworu przełamują bowiem chwile wytchnienia, podczas których słuchamy wypowiedzi dwójki artystów mieszkających i tworzących na Islandii.
Pozostała jeszcze kwestia tytułu – Skynvera. Zastanawiałem się co może oznaczać, z pomocą słownika próbowałem odgadnąć znaczenie słów. Zagubiony w gąszczu wieloznaczności języka islandzkiego porzuciłem daremne próby. Pytanie o tytuł znalazło jednak swoje rozwiązanie. Niebawem odpowie na nie sam Futuregrapher w rozmowie, którą z nim przeprowadziłem.
1. Love Him
2. Drangsnes-1
3. Val Kilmer snertir mig
4. Keys Ambient
5. FM Acid Lover
6. Leipzig
7. Anna mmm
8. Soles in my face
9. Keys Acid 2
10. Eyrarbax7
11. Changed Her Profile Picture
12. Ray´s Pizza
Zdjęcie na okładce – Ómar Sverrisson
Art – Arnór Kári
Data wydania 20 listopada 2014 Möller Records (od 10 grudnia także w wersji winylowej)