Mamy dziś ogromny zaszczyt przedstawić ekskluzywną i fantastyczną premierę! To klip do utworu Gætni Veronique Vaka, zapowiadający niezwykłą rocznicę. Gætni pochodzi bowiem z płyty Erlendis, która ukazała się 5 lat temu w wersji cyfrowej, jako pierwsze wydawnictwo wytwórni Moderna Records. Dla uczczenia tego wydarzenia, już za kilka dni – 31 stycznia, album Erlendis wydany zostanie w wersji fizycznej, z nową szatą graficzną. A już dziś, tylko na Muzykaislandzka zobaczyć możecie wideo, które wyreżyserowała fantastyczna Samantha Shay!
Veronique Vaka pochodzi z Quebecu w Kanadzie, ale od lat mieszka i tworzy na Islandii. Wykształcona w dziedzinie kompozycji elektro-akustycznej (University of Montreal), ukończyła także studia kompozytorskie na Iceland University of the Arts pod kierunkiem takich artystów, jak Páll Ragnar Pálsson, Þuríður Jónsdóttir i Daníel Bjarnason. Veronique jest członkinią the Society of Icelandic Composers (Tónskáldafélag Íslands), współpracuje także z Canadian Music Centre. Komponowała m.in. dla the Iceland Symphony Orchestra, Duo Harpverk, Ensemble Synaesthesis, Caput Ensemble, Siggi String Quartet, Nordic Affect i wielu innych.
Gætni
Zacznijmy jednak od klipu, bo dziś to właśnie on jest najważniejszy. Wideo do Gætni wyreżyserowała Samantha Shay, znana ze współpracy z wieloma islandzkimi artystkami, m.in. Sóley czy JFDR. Z kolei za kamerą stanęła Victoria Sendra. Dla Veronique niezwykle ważna była współpraca przy tym projekcie właśnie z kobietami – artystkami. W efekcie powstał obraz, łączący piękno i potęgę islandzkiego krajobrazu z opowieścią o zatraceniu się i akceptacji chwili. To obraz przepełniony spokojem, z którego bije niezwykła wręcz siła. Dodam tylko, że specjalnie na potrzeby klipu Ása Bríet Brattaberg zaprojektowała i wykonała tę wyjątkową suknię, która niczym płatek śniegu wiruje targana wiatrem, aby w końcu zniknąć w bezkresie islandzkiej przestrzeni…
Wideo do Gætni poprzedza reedycję wyjątkowego albumu – Erlendis ukazał się dokładnie 25 maja 2015 roku. Był pierwszym wydawnictwem [numer katalogowy MR001] kultowej już dziś wytwórni Moderna Records, dla której nagrywali m.in. Snorri Hallgrímsson, Josh Alexander, Ed Carlsen, Pleq, Julia Giertsen, Tom Adams czy Tambour. Pięć lat od pierwszego wydania, 31 stycznia 2020 roku płyta zostanie ponownie wydana, tym razem w formie fizycznej z nową szatą graficzną, której autorem jest Bertrand Sallé.
Erlendis to płyta niezwykła. Powstała z islandzkich krajobrazów, pustkowi, wiatru, szumu wody, skrzypiących desek rybackich łodzi. Była próbą opisania obcego miejsca („erlendis” – dosłownie „za granicą”, oznacza właśnie takie miejsce) za pomocą dźwięków. Opisania i zarazem oswojenia.
Cały materiał na płycie skomponowała i wyprodukowała Veronique Vaka. Album nagrany został w Greenhouse Studios, w Reykjaviku, przez Paula Evansa (on także wykonał mastering), a dodatkową produkcją i miksem całości zajął się Alex Somers. Na płycie pojawiają się także goście – instrumentaliści, ale i wokaliści. W Gætni, do którego klip ma dziś swoją premierę partie wokalne zaśpiewali Auður Viðarsdóttir i Hörður Már Bjarnason. To też jedyny utwór na płycie, którego część została zarejestrowana poza Islandią – w Berlinie.
Pięć lat temu, w dniu premiery Erlendis pytałem Veronique o to, jak opisałaby ten abum. Odpowiedziała wówczas tak: „Erlendis to ambientowy/klasyczny album. To pięć utworów, w których zespół smyczkowy, solo fortepianu i krajobraz dźwiękowy stanowią rdzeń moich poszukiwań. Zgłębiałam sposób użycia tych elementów, pracę z nimi jak z żywym organizmem i eksperymentowanie na nich, jako całości. Przez rok utrwalałam dźwięki mojego otoczenia i zaczęłam komponować na bazie tych nagrań (field recordings). W tym projekcie próbuję skupić się bardziej na dźwięku i strukturze instrumentów. Melodie, których używam są krótkie, a akordy rozwijają się wolno, może myślę o nich bardziej jako o zestawieniu małych dźwięków niż o grupie nut”.
Pełny wywiad z Veronique znajdziecie tutaj. Moja recenzja płyty – tutaj.
Słuchając Erlendis dziś, z ogromną przyjemnością potwierdzam swoje słowa sprzed lat. Veronique udało się stworzyć własny muzyczny świat, klimatyczny, subtelny, piękny. A albumu wciąż słucha się jednym tchem…